Albo inny porter, chociaż niektórzy puryści twierdzą, że stouty i portery to jednak dwa różne gatunki piwa.
I serce takie mają mieć… księża. Co ciekawsze, sugestię tę wzięłam z wczorajszego wystąpienia Benedykta XVI, adresowanego do filipińskich seminarzystów z Papieskiego Kolegium Filipińskiego. Moja wyobraźnia ruszyła z kopyta…
Guinness. Ciemny, ciężki, z beżową koloratką gęstej piany. Mocny, o zdecydowanym kolorze (ten omszały rosą na kuflu czekoladowy brąz!), efekt fermentacji tzw. górnej, czyli przebiegającej w wyższej temperaturze i z zastosowaniem starych znajomych rodu ludzkiego, czyli drożdży obecnych na skórkach owoców. Dzięki specjalnym drożdżom i odpowiedniemu podgrzaniu napój ten ma wyższy poziom alkoholu, niż piwa dolnej fermentacji, bogatszy smak i zapach oraz słodkawy, owocowy posmak. Tyle wyczytałam z cioci Wikipedii (tzn. kolor i posmak poznałam organoleptycznie 😉 ).
I co to ma wspólnego z sercem księdza?
Ma być mocne i zdecydowane. Wypełnione dobrymi myślami i słowami, które są efektem fermentacji codzienności zaprawionej drożdżami Bożego słowa i podgrzanej miłością do Autora, Który uczynił i codzienność, i słowo. Więc to serce potrzebuje zarówno starannego wypełnienia, jak i czasu na przemienienie treści. I co ważne: wszystkie te elementy są ważne, żadnego nie może brakować i winny być zastosowane we właściwej proporcji. Zwłaszcza temperatura jest istotna – bez niej drożdże nie podejmą fermentacji, a nawet zginą marnie (o wpływie niskiej temperatury na nie może zaświadczyć każda pani domu, która „przeziębiła” drożdżowe ciasto). I musi w tym sercu być nuta słodyczy. Wiem, to tak nieszczęśliwie się kojarzy z „ksiądz i niewiasta z jednego są ciasta”, ale jeśli przetłumaczymy tę „słodycz” na „czułość”, to jest już czytelniej. Bo tu nie chodzi o zniewieściałość, tylko wypływające z troski wyczucie.
Tak więc kufle w górę i wypijmy za duchowe zdrowie naszych kapłanów! A drugi toast za Benedykta XVI i jego wskazówkę, że księża mają być „stout-hearted„ *!
Ameeen 🙂
* Po angielsku „stout” oznacza zarówno gatunek piwa, jak i kogoś/coś pewnego, mocnego, zdecydowanego.
Czy Tobie już wszystko musi kojarzyć się z koloratką? Odechciewa się nawet piwa…
he, he, dobrze ci tak 😛 mniej procentów – jaśniejszy umysł!
Moźe nie pij tyle. Nadmiar wizji szkodzi…
Cóż, nie mam żadnych wizji, nie mówiąc o nadmiarze.
Oj, niedobrze. Lepiej widzieć wszędzie białe myszki niż białe koloratki…