Dlaczego zmartwychwstanie

Krzyż i śmierć to zaledwie połowa opowieści. Nawet mniej – raczej jej okładka. Chropowata, szpetna, twarda, zniechęcająca do kontaktu. Tymczasem wnętrze dopowiada to, co najistotniejsze. Nadające sens.

Bóg wypowiedział Słowo, myśmy odpowiedzieli. I bez względu na formę naszej odpowiedzi, będącej ostatecznie przecież jedynie wyrażeniem tego, co nosimy w naszych sercach, Bóg wyprowadza z tej sytuacji jeszcze większe dobro. Zabijamy Go, a On leczy nasze błędy swoim zmartwychwstaniem. Zdradzamy, a On daje nam wybaczenie.

Krzyża nie wolno czytać poza zmartwychwstaniem; bez światła płynącego ze zmartwychwstania. Nawet kiedy brniemy po kostki w szambie, sił coraz mniej i coraz wyraźniejsza jest przed nami perspektywa wodowania swem obliczem w tym, w czym brodzimy, to nie jest pełna prawda o nas i naszym życiu.  Nawet jeśli zdradziliśmy i zabiliśmy Miłość, wciąż, póki żyjemy, jest możliwa zmiana. To Bóg jest gwarantem tej nadziei; Jego powstanie z grobu.

I tu często pojawia się szczególnie paskudna odmiana pychy pt. nie jestem godzien. To często trzeba byłoby tłumaczyć: jest mi wstyd, jestem tchórzem=boję się zmian, spadaj ze swoją litością, tylko ja sam potrafię się o siebie zatroszczyć. Kiedy te myśli przychodzą, trzeba spojrzeć w Jego twarz: Hostię, Oblicze z Całunu. I roześmiać się z własnej głupoty.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s