Mało o cichym

Małe Ciche pachnie sianem. I owcami. Rzeczywiście jest ciche i bardzo mnie to cieszy.

Z okna widok na zielone. Wszystkie szlaki do dyspozycji i gościnny dom w Staszelówce.

Mam nadzieję, że odpocznę. Negocjuję na ten temat z samym św. Józefem (przyjmował dziś w stroju roboczym, ale nie podejrzewam go o brak sympatii do przychodzacych). Wziać oddech, głęboki oddech. Wreszcie można.

PS
Złota Głoska z dzisiejszego kazania (by o. Musialski OP):
Bo ludzie – mężczyźni i kobiety
kochaja różne gadżety (było o wolności serca)

11 myśli nt. „Mało o cichym

  1. A bywajże, Elu, w Małem Cichem, baw się i zbawiaj (nie sama) 🙂

    Często ja pomieszkuję w tamtych stronach, jakby mentalnie stamtąd, dopiero tam odnajduję się w swojej istocie stróża i pasterza (a raczej zaganianego i zaganiającego owczarka) 😉

    W Małem byłem raz, ale wspominam pięknie tę wycieczkę – począwszy od kościółka dominikanów (aleś Ty przywiązana do nich, jak pies czyli sunia właściwie 😉 no i wiadomo teraz, dlaczego św. Józef 🙂 ), przez Zgorzelisko z pełnym pokoju widokiem na łańcuchy wolności – albo, z drugiej strony, aż po kaplicę na Tarasówce (stanąłem tam sobie za ołtarzem i dumałem trochę), gdzie wyżej ławeczka widokowa ku pamięci Heleny i Włodzimierza Hagemajerów 🙂

    Ja wczoraj byłem w Borach Borach (Tucholskich) i pomyślałem o Tobie śród sosen (wiesz czemu 😉 ) – to Ty musisz o mnie pomyśleć pod jakim smrekiem 🙂

    Fajnie, że jako ludzie mamy możliwość spotykania się na odległość poprzez miejsca, które odwiedzamy 🙂

    Pozdrawiam serdecznie, że hej:) I widzę Cię 🙂

Dodaj komentarz