Miło być słońce i ciepło. I było tak:
Widok z placyku przy św. Józefie.
Tatry wyglądają jak otwarte złamanie. Połamane żebra Ziemi wystają z tkanki krzewów, odarte ze skóry gruntu. Nie da się uchwycić piękna wysokich gór zdjęciem, bardzo trudno obrazem. Pewnie rację ma de Saint-Exupery, że bez bólu mięśni, zadyszki i przełamania siebie nie da się uchwycić tego, czym są, ich piękna także. Można się do nich upodobnić, tylko i aż tyle.
A poniżej wypas owiec na Rusinowej. Ta zdecydowanie mniej dramatyczna część pejzażu. Jadłodajnia z takim widokiem, dobrze mają te owieczki… 😉
O otwartym złamaniu w odniesieniu do gór jeszcze nigdzie nie czytałem – celne, zwłaszcza w niektórych sytuacjach…
Zazdroszczę i dziękuję za wieści z Tatr – zwykle na początku września tam byłem, ale pierwszy raz od siedmiu lat nie jestem: tęsknię…
I pozdrawiam 🙂
Gubałówka wyglądała dziś bardzo pięknie 🙂
Odpozdrawiam!
cholernie chce mi się w góry. I nie wiem kiedy to będzie możliwe… a więc – zazdroszczę.
a więc życzę, żeby było możliwe jak najszybciej 🙂
eh, dziękuję pięknie 😉