Sól w PR

Czy Kościół trzeba reklamować?

Ciągnąc tę metaforę marketingowo-prowską (skoro już w nią zostaliśmy wrzuceni): to jakby oczekiwać od agencji PR, że zajmie się przede wszystkim promowaniem siebie, ignorując przy tym swojego kluczowego klienta. I działając w ten sposób, bedzie liczyć na sukces swojej firmy.

Kościół ma dwa wymiary: wertykalny (jedność: wierny-Bóg) oraz horyzontalny (jedność między wiernymi). Do tego jest strukturą koncentryczną, w centrum której jest Jezus. Oznacza to, że im mocniejszy jest wymiar wertykalny, czyt.: wierni są bliżej centrum, tym równocześnie są bliżej siebie, bo zmniejsza się promień okręgu, w jakim przebywają.

Jak to od początku pontyfikatu uparcie powtarza dzisiejszy jubilat, Benedykt XVI: głośmy Chrystusa, zwróćmy sie ku Chrystusowi. To jest jedyna a jednocześnie najlepsza strategia. Kościół nie istnieje po to, by istnieć – jedynym sensem jego istnienia jest głoszenie Ewangelii. Kiedy przestaje to robić, a skupia się na sobie, kończy jak Kościół w Austrii, który wymiera. „Jesteście solą ziemi, lecz jeśli sól straci swój smak, czymże ją posolić?”

Jeśli sól jest słona, to problemy np. typu „pedofilia” jeśli już zaistnieją, to są bardzo sprawnie rozwiązywane: w jednej z północnych diecezji w Polsce pojawiły się oskarżenia pod adresem jednego z księży – biskup odsunął go od duszpasterstwa, przeprowadzono dochodzenie i kiedy się okazało, że ksiądz był winien, został ukarany. Do takiego postępowania nie trzeba „sztabów kryzysowych” – wystarczy dobrze uformowane sumienie i szczera troska o wiernych.  Czyli wystarczy być słonym. Wystarczy byc wiernym modlitwie, starannym w sprawowaniu liturgii, dokonywać w prawdzie rachunku sumienia i regularnie się spowiadać, czyniąc to wszystko ze względu na Jezusa.

Same banały, ale niezmiennie skuteczne od ponad dwóch tysięcy lat.

Zresztą ich zaniedbanie też od dwóch tysięcy lat przynosi te same zgniłe efekty. Jak dobrze, że Bóg jest wobec nas tak cierpliwy…

A tak poza tym to kwietniowe „W drodze” całkiem ciekawe, szczególnie polemika a w zasadzie uzupełnienie do reportażu Stanisława Zasady o jodze (o. R. Broniek OP) i reportaż o Misterium Męki Pańskiej (K. Kolska).

4 myśli nt. „Sól w PR

  1. Rozumiem, że ludzie mają różne zboczenia i muszą jakoś z tym żyć starając się nie krzywdzić innych ale zastanawiam się jak taki kapłan, penitent w konfesjonale regularnie spowiada się z deprawacji nieletnich (i nie tylko ich) dostaje rozgrzeszenie i pomimo tego nie robi z tym nic, by samemu sobie stawiać granice ze względu na Miłość, której ma służyć. Na wszelki wypadek nie posyłam syna na ministranta, nie mam zaufania… Poza tym ludzie nieprzychylni Kościołowi drwią z nas, wierzących, bezsilnych, posłusznych i milczących wobec nieprawości tych kapłanów, którzy wolą służyć diabłu zmieniającego ową sól w obleśną, mdłą słodycz grzechu i wystawiając Kościół i Krzyż Chrystusa na pośmiewisko.

  2. Obrywa się za odwagę i brak milczenia tak, jakby człowiek mówiący prawdę podnosił rękę na majestat jakiegoś tyrana a nie w obronie Matki i Jej dzieci. I za to jest karany ostracyzmem, nieoczekiwaną misją do miejsc, których nie ma nawet na Google Earth.

  3. Prawda odnosi tryumf na Golgocie, miejscu ostatecznej klęski szatana i każdy, kto jest jej wierny musi ją przejść, nie ma innej drogi ani wyjątku.

Dodaj odpowiedź do aG Anuluj pisanie odpowiedzi