Bardzo sympatycznie pada. Lubię szum deszczu – jakby za oknem przechodziły miliony kropelkowych stóp. A jeszcze dziś niedziela: leniwa, spokojna, dająca mi nieco sennym klimatem przyzwolenie na opijanie się kawą.
Oraz czytanie książek. Dziś padło na Ziębę z Ziołem – nie, to nie książka kulinarna, prędzej aptekarska: „Lekarstwo życia”. O przyjaźni jest. I pojawia się tam też Andrzej Kijowski, już pośmiertnie, jako Władca w „Dopisku do ‚Twierdzy'”. Jest to jeden z piękniejszych tekstów o rozstaniu z przyjacielem, z tych, które czytałam; tren z nadzieją na spotkanie w wieczności, nawet jeśli ta wieczność wydaje się niepewna. Nadal widząc podpis autora – o. Macieja Zięby – czuję zaskoczenie. Jest tak inny od jego pozostałych tekstów, ale nie wydusicie ze mnie w czym widzę różnicę – sama nie wiem.
Ale wiem, że Kijowski, a zwłaszcza to, co napisał, jest tego trenu warte. „Tropy” zmasakrowałam zaznaczeniami, kilka obrazów – w tym opis snu o wędrówce z Janem Pawłem II przez ciemną nawę bazyliki – wraca, kiedy patrzę na rzeczywistość, także tę moją. Jedyna jego „wada” to, ta, którą mają także teksty o. Michała – trzeba się zatrzymać, a przynajmniej znacznie zwolnić podczas ich lektury. Muszą wybrzmieć, a że wywołują spore echo, wybrzmiewanie trwa… I kiedy myślę o formie, jaką ma spuścizna po Kijowskim, tylko się utwierdzam w przekonaniu, że w wielu rzeczach przekroczył swój czas – żyjąc współcześnie byłby rewelacyjnym blogerem. W końcu pozostały po nim zapiski, luźne artykuły – blog jak się patrzy, tyle, że o eleganckiej, dopracowanej formie i przemyślanej starannie treści.
Zażywam w razie zagubienia – raz dziennie kilka akapitów, do ustąpienia objawów 🙂
Lege artis powinno być 2-3 dni po ustąpieniu objawów 😉
o, jaka fachowa wymówka do zaczytania 😀
Przyjemnie czytać czyjś zachwyt nad cudzym tekstem. Czuć poruszenie wywołane słowami…
dziękuję 🙂 z tego, co pamiętam z komentarzy, podzielasz ten zachwyt 🙂
Gdzieś przywitać się trzeba więc witam serdecznie koleżankę Ele – chociaż trochę wstyd że tak późno „namierzyłem” tego bloga. W sumie jako mało zafascynowany blogami to nie jest dziwne. Słonecznie z Warszawy pozdrawiam i obiecuje śledzić uważnie – już…
zapraszam 🙂 będzie mi miło gościć cię tu częście, zwłaszcza, że od czasów licealnych nie mieliśmy okazji pogadać – zapraszam do komentowania, jeśli coś cię zainspiruje!
Inspiracje inspiracjami
…a tymczasem w PIĄTEK 13 sejm – bez referendum – w czasie narastania skutków kataklizmu nuklearnego w Japonii – zmienił polskie prawo atomowe w celu ułatwienia budowy w naszym kraju energetyki atomowej!!!
szanuję Pana zaangażowanie, ale link usunęłam – jeśli ktoś będzie zainteresowany tematem, zajrzy na Pańskiego bloga bez dodatkowej reklamy