[MC 2021 jesień] Konferencja. Dzień 2.

Nadal było inspirująco, choć zdecydowanie bardziej stresująco, o czym dalej. Okoliczności przyrody – mroźne i wizualnie powalające, na ile mogłam dostrzec zza szyby i podczas krótkich spacerów. Zbyt cienko się ubrałam (ewidentnie zaszwankowała mi wyobraźnia, kiedy wymyślałam sobie kreację) i teraz zastanawiam się, czy aspiryna zdoła mnie ocalić przed przeziębieniem, czy niekoniecznie. Losy się ważą.

Do Zakopanego dojechałam, ponownie korzystając z życzliwości o. Pawła Pawlikowskiego – wczoraj podrzucała nas jego siostra, Krysia, a dziś tato. Luksus, dostawa prawie pod drzwi. Gorzej rysował się powrót, bo to sobota poza sezonem, więc busów mało, wyglądało jednak, że mam szansę złapać tego o 14.20. Wyglądało, dopóki się nie okazało, że jeden z referujących, występujący przede mną, zamiast 20 minut, mówił godzinę. Serio. Człowiek szanowany w środowisku, mający 87 lat i świeżo po kowidzie, więc nie wypadało przerywać. A pan mówić potrafi i lubi, więc poziom mojego stresu z minuty na minutę zbliżał się coraz bardziej do poziomu kryzysowego.

Na szczęście ks. Jacek Urban zachował dyscyplinę czasową, a mówiący przed nim tylko nieznacznie był z nią na bakier. Do mikrofonu podeszłam z twardym postanowieniem: „Ograniczasz się do treści zasadniczej, to jest szansa, że się wyrobisz”. Udało się. Ograniczyć, wyrobić, złapać busa z ronda a nawet w międzyczasie nabyć cudne skarpetki na zimowe długie wieczory, w punkcie informacyjnym TPN-u – serdecznie polecam to miejsce, jeśli szukacie ciekawych i ładnych pamiątek z Zakopanego.

Z dzisiejszej sesji chciałam się z wami podzielić historią ocalenia Bukowiny Tatrzańskiej w 1945 roku. To parafia, która jako pierwsza opiekowała się i rozbudowała miejsce kultu na Jaworzynce. Zanim jednak o tym wydarzeniu, trzeba wspomnieć o pewnym detalu objawienia – otóż Matka Boża ukazała się Marysi Murzańskiej, kiedy ta szukała owiec, błądząc po lesie we mgle. Kiedy objawienie się skończyło, opar zniknął.

Ponad osiemdziesiąt lat później Niemcy postanowili zbombardować Bukowinę, kiedy ta znalazła się na linii frontu. Pamiętający to mieszkańcy wspominali, że nadlatujące bombowce wyglądały jak stado gawronów, czyli musiały być już całkiem blisko.

I wtedy z gór, od strony Jaworzyny, nad dolinę bukowiańską nadpłynęła mgła. Gęsta, nieprzejrzysta, creme de la creme mgieł tatrzańskich, że tak to ujmę. W równoległych dolinach powietrze było czyste, a Bukowina znikła z mapy. Bombardować na ślepo nie było sensu, więc eskadra poleciała dokonywać destrukcji gdzie indziej, a mgła spokojnie się uniosła i znikła. Mieszkańcy nie mieli złudzeń, że to Królowa Tatr zatroszczyła się o nich, w końcu Pani Jaworzyńska po raz pierwszy także przyszła we mgle.

Na zakończenie, żeby nie było za poważnie, trochę cudownych cytatów:

„Wtedy żenili się z gruntami, nie z babami” (Maria Krzeptowska Jasinek)

„Z mojego doświadczenia wynika, że jak ktoś zna temat, to jest w stanie w 15 minut powiedzieć, o co chodzi, po 20 minutach słuchacze już nie wiedzą, o czym on mówi, a jak wystąpienie trwa ponad 20 minut, to nawet prelegent nie wie, o czym mówi” (prof. Stanisław Hodorowicz)

„[Górale niczym się nie różnią od] swoich przodków, dziko tu żyjących” (anonimowy SJ, XVIII wiek)

„A jak się z babom pokłócim, to zawsze wspominamy, że my na Wiktorówkach ślubowali. To się jednomy, bo to nie uchodzi tak o. Leonardowi [Węgrzyniakowi OP] wstydu robić” (jeden z górali)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s