[MC 2021] Starter

Kolejny rok i kolejny urlop pod okiem mojego ulubionego gazdy i budorza. Tu w stroju wyjściowym, w końcu czerwiec i nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Miałam wyjechać później z Krakowa, ale ogarnęłam się wcześniej, więc nie było na co czekać. Komunikacja okazała się dziś wyjątkowo przychylna i chociaż nie sprawdzałam połączeń, pięknie wszystko się złożyło. Może poza tym, że wylała mi się w busie do MC herbatka (jak dobrze, że nie słodzę…) i nogawka moich bermudów sugerowała nieco innego rodzaju wypadek. Odrobina obciachu zawsze wskazana.

Cieplutko nawet tu, pod Tatrami, więc podejrzewam, że Kraków prażył się dzielnie. Kto wie, może uniknęłam upałowego standardu, czyli wygiętych szyn tramwajowych! Zresztą to nie ma znaczenia, teraz jestem na Podhalu, podziwiam słoneczne widoki a nocą będzie mrugać za moim oknem światełko w obserwatorium na Kasprowym Wierchu. Popołudniową kawę piłam z takim obrazkiem przed oczami:

Czuję, jak ze mnie schodzą poprzednie miesiące, szczególnie ostatnie dwa. Potrzebuję fizycznego zmęczenia, żeby zrzucić to psychiczne, a że pogoda zapowiada się słoneczna, powinnam z powodzeniem wprowadzić ten plan w życie. Jutro idę odwiedzić Panią Jaworzyńską, nabyć oscypki i zebrać brakujące materiały do referatu na jesieni. W tym roku mija 160 lat od objawień Matki Bożej na Wiktorówkach, od których zaczęła się historia sanktuarium, a że związani są z nim OP, to temat mi bliski. Szczególnie że br. Gwala bywał tam, świetnie znał o. Pawła Kielara (m.in. krył jego działania konspiracyjne w czasie wojny i to nawet przed przełożonym!), przez kilka dekad gazdującego na Jaworzynie, więc wszystko mieści się w tych samych badaniach.

Teraz jest wieczór i cisza, tylko ptaki koncertują. Nieodmiennie zachwyca mnie tutejsze bogactwo ich gatunków – tylko dziś widziałam parę szczygłów, pliszkę, kopciuszka, kwiczoły, a słyszałam ziębę (pięknie śpiewał!) i synogarlicę zwaną gdzieniegdzie cukrówką. Wiosna w pełnym rozkwicie (tu dopiero zakwitły bzy), mnóstwo zieleni i kwiatów, drzewa w słońcu brzęczą pszczołami. W tutejszym OP światku zmiany personalne, jak to w czerwcu, ale Pani Jaworzyńska i gazda z Małego Cichego nieodmiennie ci sami. Dobrze wiedzieć, że zawsze można ich tu spotkać.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s