Pelagianizm, wersja merino

Inspiracją jest historyjka opowiedziana mi przez znajomą, która usłyszała niedawno, bardzo niedawno na kazaniu, że „była sobie owca, która uciekła ze stada. Była już ponad rok na gigancie. Na szczęcie runo urosło jej tak grube, że nawet wilki nie zdołały jej zagryźć. Jaki z tego morał? Jak jesteś wystarczająco asertywny jako wierzący, to zło nic ci nie zrobi. (…) [Ksiądz] przekonywał na kazaniu, że wierzący może samodzielnie dać odpór piekłu”.

Teza cuchnąca pelagianizmem jak stąd do Brytanii, jednak nie dlatego o tym piszę. Otóż znam historię podobnej owcy z internetu, z tym że tamten baran nie był strzyżony od sześciu lat (roczny przyrost wełny, z tego co wiem, nie jest aż tak duży, żeby powstała z niej „zbroja”). Ledwo mógł się poruszać, bo wełna ważyła ponad 30 kg. Do tego dochodziły problemy skórne, pasożyty typu pchły i pokrewne, samotność, która dla owcy, zwierza wybitnie stadnego, jest bardzo trudnym doświadczeniem, wreszcie – gdyby nadal go nie znaleziono, padłby prawdopodobnie z głodu, bo nie mógłby chodzić i wełna uniemożliwiała mu coraz bardziej zdobywanie pożywienia, bo utrudniała poruszanie także głową. Do tego nic nie widział, bo sierść zasłaniała mu oczy.

Kaznodzieja coś usłyszał, nie doczytał, resztę zapomniał, a spodobała mu się koncepcja „nienarzucania się” Panu Bogu, to wykorzystał, co zostało. Wyszło, co wyszło.

Jak jednak dodam sobie pełną opowiastkę, to wniosek ascetyczny moim zdaniem jest bardzo ortodoksyjny – w przypadku kogoś przekonanego o samowystarczalności diabeł nic nie musi robić. Jeśli odpowiednio długo zaczeka (podobnie jak drapieżcy/padlinożercy w przypadku barana), ofiara sama wpadnie mu w łapy. Do tego taki delikwent przed owym wpadnięciem porządnie się nacierpi: z powodu samotności, ran, do których nie będzie miał dostępu, żeby je zaleczyć, pasożytów, powolnej utraty zdolności widzenia i poruszania się, wreszcie duchowego głodu.

Tak, to dobry obraz tego, do czego prowadzi konsekwentnie praktykowany pelagianizm. Nawet jeśli kazanie było jego apologią.

Dodaj komentarz