[MC] Do Pani Jaworzyńskiej

Co prawda kable doprowadzające prąd, co by ojcowie nie musieli go już w wiadrach nosić, w piątek kładzione były już na placu przy kaplicy, ale szlak od Zazadniej nadal zamknięty. Postanowiłam więc podjechać do Brzezin i przejść się od tamtej strony. Pogoda była piękna, szlak puściutki, zachęcający chłodną wilgocią cienia, pachnący żywicą i rozgrzanym igliwiem. Dolina Suchej Wody suchuteńka, nawet mchy pobladłe z pragnienia a mijane po drodze łączki, zwykle nasiąknięte jak ociekająca gąbka, teraz jeszcze nie zrudziałe, ale wody malutko. Mostki nad potokami postawione jakby dla żartu, bo nic nie płynie, a przynajmniej nie na powierzchni.

Telefon miałam w plecaku, więc pierwsze zdjęcia dopiero z Polany Waksmundzkiej. Widać, z roku na rok, jak las zawłaszcza na nowo tę przestrzeń. Jest koszona, ale świerki i tak wyrastają, gdzie chcą, coraz bliżej szlaku na Gęsią, jakby las szedł w tym kierunku. Jeśli kiedyś zarośnie, będzie mi jej brak, przede wszystkim niesamowitego widoku wędrujących po jej zieleni cieni obłoków, jakby niebo przeglądało się w trawie.

Ukrzyżowany nadal przytulony do jedynej tu sosny, z ranami postrzałowymi pod ostatniej wojnie. Dobrze było Go zobaczyć. Na Równi Waksmundzkiej całe morze kwitnących wełnianek, teraz żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia.

Część szlaku odnowiona, część, na szczęście, wciąż w pierwotnym stanie. Może i ciężej podchodzić, ale miejsce niesłychanie urokliwe. Na Przysłopie Waksmundzkim sprawdziłam, jak tam się mają krzaczki naradki mlecznobiałej – ujmuje mnie delikatność tego kwiatuszka, zresztą popatrzcie sami.

Naradka to ta biała drobinka, a obok zdjęcie granatowej zerwy kulistej – w tym roku wyjątkowo obficie kwitnie. Za to nie ma ślicznego, malutkiego, za to owadożernego tłustosza alpejskiego, którego wypatrzyłam na Gęsiej Szyi rok temu. Szkoda, bo wyjątkowo dużo meszek i innego latającego a gryzącego tałatajstwa w powietrzu. Endemit, rośnie tylko w Tatrach, ale w trzebieniu populacji owadziej ewidentnie skuteczny.

Z Gęsiej jak zwykle cudna panorama. Z sentymentem patrzyłam na Dolinę Białej Wody, gdzie byliśmy w niedzielę – z góry też piękna.

Schody w dół pokonałam z bólem łydek nadwyrężonych w drodze z Kopy Kondrackiej. Przyznaję się bez tortur, że szłam dość długo obok szlaku, po wydeptanej ziemi. Mijany strażnik parku (bo oczywiście musiałam na niego wpaść) tylko znacząco spojrzał i jakoś tak głupio mi się zrobiło. Łydki jednak odmawiały schodzenia po schodach, zdecydowanie. Nawet kijki niewiele pomagały, chociaż bez nich pewnie wcale bym nie zeszła. A tak udało mi się pokonać trasę z Brzezin z całkiem dobrym czasem, zdecydowaniem lepszym niż ostatnio.

Na Rusince zaopatrzyłam się w serki i „pokłusowałam” obolałym krokiem w stronę kaplicy. Już ze szlaku było widać maszyny i słychać młot pneumatyczny, którym jeden z robotników ubijał grunt nad wykopem pod kabel. Napis znad bramy zdjęty, bo inaczej traktor, koparka i inne pożyteczne byty nie dostałyby się na miejsce. Obawiam się, że i jaworek dostał po korzeniach, ale to twarde tatrzańskie drzewo, da radę.

W kaplicy mały tłumek, a na ołtarzu dominikański krzyż misyjny – otrzymywały je wszystkie dominikańskie placówki na koniec tegorocznej kapituły. To symbol i pamiątka osiemsetlecia polskiej prowincji OP dostojna jubilatka ma prawie tyle lat, co zakon.

Tuż przed mszą na placu ucichło, panowie się zwinęli ze sprzętem, pewnie na obiadek. Ojciec Mateusz na początku liturgii przeprosił za niedogodności (wszystkie ławki dla gości były zniesione pod prezbiterium i ogólnie tę stronę placyku) i oczywiście nie omieszkał się zaznaczyć, że ciągną im prąd. W związku z czym nie będą już musieli z o. Bartkiem (koncelebrans) nosić energii w wiaderkach, na co mój wewnętrzny szyderec zachichotał i uściślił: „Chyba w kanistrach!”. W końcu czymś ten generator trzeba było karmić, to prawda.

Z ciekawości poszłam sobie potem popodziwiać też betonowy klocek (stacja trafo), który był bohaterem środowych zmagań z zeszłego tygodnia. W życiu bym nie powiedziała, że to tyle waży, ale wrażenie robi i tak.

Wieczorkiem byłam umówiona jeszcze w Zakopanem z bratem i bratową, którzy dziś (czyli w sobotę) już wracali do siebie. Pognałam się w dół, żeby zdążyć, co na szczęście się udało.

A dziś głównie robiłam zdjęcia zieleninie z okolic, do czego mnie natchnął widok kwitnącej kaliny (dziekuje Ani za korekte). To gatunek polski, choć nietutejszy, widocznie skądś przywieziony do ogródka.

Urocze są te wianuszki większych kwiatów wokół drobnych wewnątrz. Jak wyczytałam w internetach, napar z tych kwiatów działa wzmacniająco na serce, chociaż, oczywiście, nie wolno przesadzać. Z owoców można też zrobić naleweczkę – działa łagodniej na serce, za to znacznie mocniej na poprawę nastroju. Tylko też – byle nie przesadzić.

Obficie kwitnie w tym roku ciemiężyca. Także niezły gagatek.

Ciężko ją wypatrzeć na zdjęciu, bo to zielone na zielonym – zasadniczo chodzi o to wysokie, z liśćmi wyglądającymi jakby były plisowane i zielonymi kwiatkami zebranymi w coś na kształt kłosów. Przez pewien czas była gatunkiem zagrożonym, bo ludzie namiętnie zbierali pewną jej część. Nie powiem którą, bo zaraz będzie, że podaję instrukcję. A rzecz w tym, że w odpowiedniej dawce działa ona rozkurczowo i przeciwbólowo. Tyle że musi ona być precyzyjnie wymierzona, bo inaczej zamienia się w roślinny pawulon. Bardzo skuteczny.

Po drodze znalazłam jeszcze, w kolejności zdjęć: macierzankę górską, poziomki (cześć ich pamięci!), świetlik (napar z tego ziela skutecznie leczy zapalenia spojówek i wpływa na oczy), kukułkę Fuchsa (ogólnie mnóstwo storczyków jest w tym roku, istne zatrzęsienie) i omiega górskiego. Oczywiście wszystko kwitnie, więc było tego więcej. Nawet jakiś słonecznik-uciekinier zdecydowany na bytowanie w lesie.

A na deser coś ze świata fauny – jeleń tam był. Wdepnął na moment, że tak to ujmę.

I tak już bez opisów dwie piękności z centrum Małego Cichego.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s