Co ciekawego może być w pobożnych obrazkach?

Ojciec Adam Studziński uwielbiał robić zdjęcia, nieco mniej lubił je wywoływać, a już zdecydowanie nie przepadał za opisywaniem tego, co tą metodą utrwalił. Zachowały się po nim literalnie TYSIĄCE klatek negatywów z interesującymi fotografiami o tematyce od wojskowości, przez Ziemię Świętą z okresu II wojny światowej po życie codzienne klasztorów, w których pracował (więcej TUTAJ, serdecznie polecam kliknięcie). Opublikowane zostały teraz te wojenne i dotyczące Palestyny, a w tak zwanym międzyczasie ja opisywałam zdjęcia tzw. świętych obrazków, bo przy okazji pisania Wypisz, wymaluj liznęłam nieco dominikańskiej ikonografii. Miało być nudno i przewidywalnie, a było… odkrywczo! Niezłe cuda o. Generał miał w swoim ręku.

Okazało się, że w klasztorze przechowywano obrazki z przedstawieniami świętych jeszcze z XVIII w., co ciekawsze – spora ich część pochodziła ze słynnej pracowni rytowniczej braci Jana (1712–1787) i Józefa (1710–1768) Klauberów. Działali oni w Trewirze, byli nawet nadwornymi rytownikami tamtejszego arcybiskupa, który miał nad tym landem nie tylko władzę duchową, ale też jak najbardziej polityczną jako jego władca – jeden z elektorów Rzeszy. Zatrudnienie przez niego, z jednej strony, świadczy o jakości usług proponowanych przez Klauberów, z drugiej – sprzyjało popularyzacji ich dzieł. Cóż, nie tylko w kwestiach duchowych temu, kto ma, będzie dodane…

Estetyka ich dzieł to szalone, mięsiste rokoko, zresztą popatrzcie sami:

Czegóż tu nie ma! Nietypowe przedstawienie św. Agnieszki z Montepulciano, bo klęczy tyłem i rozpoznać ją można jedynie po płaszczu, skoro z twarzy widać jeden policzek. Przed nią ołtarz, a w jego nastawie papież Innocenty III ze św. Dominikiem i św. Franciszkiem (na marginesie: zauważyliście tablice ołtarzowe do odprawiania Mszy św.? Trzeba dbać o detale!), nad ołtarzem wizja, której, w domyśle, doświadcza Agnieszka – Matka Boża daje jej do rąk Dzieciątko. Obok wizji aniołowie, a ponieważ pod obłokiem, na którym sobie podróżują, dostarczając różaniec, było nieco miejsca – baranek w roli ciemnego typa oraz scenka.

Myliłby się jednak ktoś przypuszczający, jak ja na początku, że opowiada o wydarzeniu z żywotu Agnieszki. To byłoby zbyt banalne dla osiemnastowiecznych fascynatów zagadek wszelakich. Przyjrzyjmy się bliżej:

Święta tu występuje, ale w charakterze relikwii. Co więcej, nie tylko nie rozłożonych, ale nawet nieco mobilnych, bo podnosi nogę (ku widocznemu zadziwieniu dwóch mniszek klęczących do nas plecami). Skąd ten nagły przypływ energii? Otóż po drugiej stronie katafalku klęczy św. Katarzyna ze Sieny, którą możemy poznać po gustownej koronie z cierni. Miała ona wielkie nabożeństwo do mniszki z Montepulciano i kiedy pielgrzymowała do jej grobu, zmarła okazała jej swoją sympatię właśnie przez to, że podniosła nogę, żeby Sienenka nie musiała się za bardzo schylać do ucałowania jej stopy.

Tak przynajmniej twierdzi legenda i tak przedstawili to Klauberowie na tym obrazku. A że oni, potwierdza zachowana mimo ewidentnych śladów użytkowania obrazka sygnatura:

Mamy na tym obrazku jeszcze lilię, księgę, rokaje, bardzo dużo rokai i mikrocytaty z Pisma Świętego oraz Reguły, wijące się ozdobnie po brzegach ( Hbr 1, J 15 oraz Reg. 23). Oraz podpis, bo czymże byłby obrazek bez podpisu, koniecznie rozbudowanego? Jest graficzna głębia, dynamika, lęk przed pustką i ogólnie niebanalnie oraz na bogato.

Nie jestem szczególną fanką rokoka, jednak po obejrzeniu i opisaniu kilkudziesięciu dziełek Klauberów doskonale rozumiem powodzenie ich twórczości. Musieli rewelacyjnie znać żywoty świętych, mieli wspaniałą wyobraźnię, skrzętnie opanowali rzemiosło i, cóż, doskonale wyczuli, co człowiek ich epoki „kupi”.

Szybko zaczęto ich naśladować, czego dowód znalazłam także w opisywanym przeze mnie zbiorze:

To obrazek wydany w Polsce, jak widać, bardzo zmasakrowany przez czas, użytkowanie oraz bliżej nieznanego kornika. Widać też, że polski rytownik był pod wpływem estetyki trewirskiego warsztatu, choć jego rokoko jest bardziej klasycystyczne, że tak powiem. Dużo się dzieje na tym przedstawieniu bł. Sadoka i towarzyszy, jednak wszystko jest bardziej statyczne, uporządkowane, nadto warsztatowo Niemcy byli lepsi. Na pewno, jeśli chodzi o aniołki.

Wpływy braci nie skończyły się w ich epoce. Jeszcze w XIX w. we Francji (część Elektoratu Trewiru po tym, jak zmieniono w nim formy rządów na początku XIX w., przeszła pod panowanie francuskie) próbowano się nimi inspirować. Efekty były takie i podobne:

Nuda, proszę pana. Nic się dzieje. Szczególnie w zestawieniu z materiałem źródłowym. Elegancko i sterylnie, zero pasji, dynamiki, głębi. Na taki widok zaczyna się jednak tęsknić za rokokiem…

Jak wspomniałam, obrazków z warsztatu Klauberów jest w tym zbiorze fotografii dużo. Jest też materiał porównawczy, którego nieco tu wrzuciłam. Kiedy już negatywy te będą powszechnie dostępne na stronie Szukaj w archiwach, będzie można je sobie przejrzeć, używając jako klucza słowa „Klauber”. Tak tylko tu rzucę, że to dobry materiał na jakowąś magisterkę lub nawet doktorat z historii sztuki. Może ktoś się zainspiruje…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s