Strzeż się, singlu, strzeż

Kiedy skończyłam lekturę wywiadu z o. Jackiem Prusakiem SJ w majowym „W drodze”, przypominało mi się, jak kiedyś jesienią szłam z Rusinowej przez Przełęcz pod Wołoszynem do Doliny Roztoki. Piękna pogoda, szlak w dobrym stanie, tylko miejscami śliskawy. Cała szczęśliwa wychodzę na wypłaszczenie niedaleko przełęczy a tam… kupa misia.

Duża, woniejąca, trzeba było obejść bokiem.

Podobnie z tą rozmową – interesująca, miejscami nieco bym polemizowała, jeden akapit nawet uznałam za czyste złoto. A potem przeczytałam to:

[…] z pomocy kierowników duchowych korzystają niejednokrotnie OSOBY ZAGUBIONE, PORANIONE, SAMOTNE, SINGLE CZY SINGIELKI. Kiedy ktoś im poświęca swój czas, czują się ważne, potrzebne, akceptowane [podkr. EW]

Jacek Prusak SJ, Katarzyna Kolska, „Wybrani”, „W drodze” 5 (2021), s. 16.

Uroczo. Drogi singlu, droga singielko (że przejmę terminologię) w oczach psychologa, wróć – doktora psychologii należycie do tej samej grupy, co wszyscy zagubieni, poranieni i samotni. Więcej! Z założenia macie niedobory w zakresie poczucia własnej wartości, bycia potrzebnymi i akceptowanymi. Nie masz męża/żony/partnera (stałego!)? Strzeż się, jesteś potencjalną ofiarą guru albo innego psychopaty! Albo co najmniej fatalnego spowiednika…

I tylko ten złośliwy wewnętrzny chichot*, kiedy sobie przypomnę, że jedna z ofiar o. Pawła wyraźnie mówiła w wywiadzie, że miała już za czasów tego duszpasterstwa narzeczonego. Nie wiem, może dopiero jak się założy obrączkę, to wtedy uruchamia się zapora przeciwsektowa i cudownie znikają wszystkie problemy emocjonalne, które czynią z kogoś potencjalną ofiarę.

Mój jad leje się tu tak obficie, bo te dwa zdania z całą ostrością oddają postawę, z którą zderzenie wiele mnie w życiu kosztowało emocjonalnie. Na szczęście trafiłam też na mądrych księży, którzy do mojego spowiadania się u nich nie dorabiali „ideologii”, a w tym, że żyję w celibacie, nie widzieli dziwactwa. Albo przynajmniej nie zakładali z góry, że skoro jestem starą panną, to z definicji jestem tzw. problematyczna.

Faktem jest, że kiedy nie idzie się standardową drogą jednego z powołań w Kościele, to brak gotowych algorytmów działania i trzeba rozeznawać, w czym przydaje się opinia kogoś, kto stoi z boku, nas zna i jest godny zaufania. Jednak to nie znaczy, że od razu w poszukiwaniu kogoś takiego należy pakować się do sekty.

Pierwsze z cytowanych zdań zresztą brzmi też tak, jakby małżonkowie już nie potrzebowali korzystania z pomocy kierownika duchowego. A czasem mam wrażenie, że niektóre pary bardziej jej potrzebują ode mnie, bo ja odpowiadam tylko za siebie, a od nich zależne są jeszcze dzieci.

Najbardziej jednak zakłuło mnie to zrównanie świeckiego celibatu z problemami emocjonalnymi. Nie mówię, że tak nie bywa, ale wrzucanie wszystkich singli do jednego worka z napisem „Potencjalni Sekciarze”? Niesprawiedliwe i bez wyczucia.

*Chichot dotyczy stwierdzeń o. Prusaka w tym kontekście, nie kobiety, która była ofiarą.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s