W mediach pojawiły się zdjęcia tegorocznej szopki na pl. św. Piotra. Wygląda, jak poniżej.




Jako pierwsze zobaczyłam zdjęcie nr 3, z kosmonautą, i na początku myślałam, że to jest Matka Boża. Potem pojawiły się kolejne, także objaśnienie założeń (cyt. za KAI):
„Szopka z Castelli składa się wykonanych z ceramiki figur większych niż naturalne postaci ludzkie. Jest ona nie tylko symbolem kultury regionu Abruzja, lecz także dziełem sztuki współczesnej, mającej jednak swe korzenie w tradycyjnej obróbce ceramiki właściwej dla Castelli. Figury są dziełem uczniów i nauczycieli dawnego Instytutu Sztuki „F.A. Grue”, obecnie państwowego liceum aorystycznego designu. W latach 1965-1975 tematyka bożonarodzeniowa była elementem nauczania w Instytucie”.
Następujące uzasadnienie takiej formy szopki znalazłam w tym samym serwisie:
„Gubernatorat Państwa Watykańskiego informuje, że ‚w tym roku jeszcze bardziej niż zwykle, wyposażenie tradycyjnej przestrzeni poświęconej Bożemu Narodzeniu na placu św. Piotra będzie dla całego świata znakiem nadziei i ufności’, wyrażając to, że ‚Jezus przychodzi do swego ludu, aby go zbawić i pocieszyć’. Jest to ‚ważne przesłanie w tym trudnym czasie kryzysu sanitarnego związanego z COVID-19’”.
Poczytałam też komentarze w necie, głównie negatywne i kilka prób obrony. Według mnie jednak tej formy szopki obronić się nie da i to z dwóch podstawowych powodów (tak, nie podoba mi się też estetycznie, ale tu nie będzie o tym):
- Święty Franciszek zbudował szopkę dla prostych ludzi, miała być unaocznieniem, wprowadzeniem w egzystencjalne doświadczenie narodzin Boga-człowieka w stajni. Ta z pl. św. Piotra wymaga opisów i komentarzy, żeby była czytelna, więc zdecydowanie nie jest dla prostych ludzi. Ba, obawiam się, że niektóre małe dzieci wręcz będą się bały rycerza za kosmonautą. Ponadto ta ceramiczna, jak to ceramika, jest zimna i „higieniczna” – gdzie tu miejsce na zapach siana, zwierząt, chaos pomieszczenia dla zwierząt? Jak to wprowadza w doświadczenie egzystencjalne biedy i uniżenia Chrystusa? Mamy postać Matki Bożej EDIT: nawet nie Jej, a anioła, przypominającą totem, św. Józefa, w zestawieniu z nią przypominającego karła a przecież on miał być obrońcą i opiekunem pozostałej Dwójki, i Jezusa takiej wielkości i kształtu, że raczej kojarzy się z dwunastolatkiem odnalezionym w świątyni niż noworodkiem.
- Centrum każdej szopki, skoro jej głównym tematem i powodem tworzenia jest chęć opowiedzenia o narodzinach Boga w ciele, stanowi żłóbek i złożony w nim Jezus. Tutaj nie ma centrum, figury są ustawione jak aktorzy na scenie czekający na oklaski. Dominuje anioł oraz kosmonauta (przypuszczam, że to jeden z Mędrców, ale mogę się mylić), co dodatkowo rozbija całą kompozycję na dwie odrębne grupy. Najważniejsza postać, zawsze podkreślana w tego typu przedstawieniach, ginie. Trzeba poszukać, żeby znaleźć. Co więcej, między tymi postaciami nie ma relacji, to osobne figurki, doskonale czujące się w swojej samotności. O czym więc ta szopka jest? A jeśli nie o tym, o czym powinna być, to czemu stoi na pl. św. Piotra w tej roli?
Patrzę na te zdjęcia i jest mi wewnętrznie zimno. Jeśli to ma być znak nadziei i ufności, to ja za niego dziękuję, wcale nie czuję się też pocieszona, bo nie widzę tam kogoś, kto do mnie przychodzi, przynosząc siłę i wsparcie. Widzę zimne, ceramiczne figury, znacznie odczłowieczone w swoim kształcie, przez co odległe i obce. Ten Jezus nie jest kimś, kogo się chce wziąć na ręce i w kim widzi się przyszłość, ani Maryja nie jest kimś, do kogo pobiegnę się przytulić, żeby zyskać pocieszenie.
Tak, nie jestem krytykiem sztuki, ale powtórzę – szopka w założeniu jest dla prostaczków i ma mówić w języku prostaczków. Prostaczkowa część mnie zdecydowanie jest przeciw.
Elu, dziękuję za ten wpis. Bardzo go potrzebowałam, bo czasem wydaje mi się, że nie ma już normalnych odruchów na widok takiej brzydoty. A wśród „krytyków sztuki” tylu ignorantów, że Twój wpis może być dla nich, jak w obcym języku. Pozdrawiam.
dzięki za dobre słowo 🙂