Kończyły mi się leki, po które musiałam iść do centrum miasta. Dosłownie iść, bo stwierdziłam, że nie będę ryzykować jazdy komunikacją zbiorową a i dłuższy spacer zawsze w cenie. Dzień był słoneczny, zimnawy i bardzo wietrzny. Z mojej niegdyś podkrakowskiej wsi dotarłam do murów miasta w zgrabne 40 minut, mijając pod drodze bardzo pojedynczych przechodniów, […]