Puściej w Krakowie było tylko w czasie Światowych Dni Młodzieży a i to nie wszędzie (centrum wtedy było pełne). Autobusy i tramwaje kursują zadziwiająco regularnie, pustawe, a kierowcy autobusów są oddzieleni od pasażerów. Po prostu mniej więcej metr od prowadzącego przeciągnięta jest między siedzeniami biało-czerwona taśma i czasem jeszcze umieszczona informacja, o co chodzi. Co więcej, od razu po zatrzymaniu otwierane są wszystkie drzwi, więc nie trzeba przyciskać guzika. Na ulicach większość ludzi to młodzi, jeśli chodzi o osoby 60+, to widziałam niewiele.
Kościół bardziej pusty niż zwykle, a dziś uroczystość poświęcenia Bazyliki Trójcy Świętej. Kazanie było więc o znaczeniu kościoła jako budynku, specjalnego miejsca modlitwy a przede wszystkim sprawowania liturgii. Na początek kwarantanny i biorąc pod uwagę histerię niektórych w temacie zakazu celebracji publicznych mszy, brzmiało ono dość anarchistycznie. Nie wiem, czy takie było założenie kaznodziei 🙂
W kawiarniach i restauracjach też pustki, przynajmniej jeśli zestawiam to z liczbą osób, które są tam zwykle. Na Starym Mieście raczej dominowali na ulicach turyści. Mam nadzieję, że uda się utrzymać ten stan „udomowienia” do końca kwarantanny. W Biedronce koło mnie bez problemu można kupić mydło i papier toaletowy, dziś też widziałam panów kupujących całe zgrzewki alkoholu, ale okazało się, że nie na odkażanie wewnętrzne – skorzystali z promocji.
Zrobiło się sennie i nie tylko dlatego, że strasznie wieje i ciśnienie wywija hołubce. Koło mnie jest klinika kardiologiczna i ciągle jeździły dziś karetki, podejrzewam, że to raczej sercowcy niż zakażeni. A nad tym wszystkim ciepła wiosna, ptaki drą dzioby i wszystko kwitnie oraz wychodzi spod ziemi. Byle ku zmartwychwstaniu!