KAI dziś wrzuciła krótkie doniesienie o adwentowym przesłaniu kard. Tagle, przewodniczącego Caritas Internationalis, pod dość klikbajtowym tytułem Kard. Tagle: Jezus urodził się jako uchodźca.
Stwierdzenie to podniosło mi ciśnienie, bo w Ewangeliach nic takiego nie ma. Owszem, Jezus i Jego rodzice byli uchodźcami w Egipcie, ale Pan urodził się w swoim ojczystym kraju i to na terenie ojczystym jakby podwójnie, bo w Betlejem, z którego wywodził się jego ród.
Mam dobre zdanie o kard. Tagle, więc wzięłam głęboki oddech, zanurzyłam się w otchłaniach internetu i zaczęłam szukać tekstu oryginalnego. A w nim czytamy (podaję cały akapit, żeby nie było, że wyrwałam z kontekstu):
„Advent is a very special time. A time of great love and celebration, remembering our neighbours and growing in togetherness. Advent is also a time of waiting. Of waiting for the future, like the refugees I spent last Advent with, and also of waiting for the coming of Jesus, who himself became a refugee. Jesus was born poor, like these refugees, but he never stops loving. I hope none of us ever stops loving”.
Odetchnęłam – kardynał jedynie wskazał na ubóstwo Jezusa w chwili narodzin analogiczne do biedy uchodźców. Co prawda nie widzę następstwa logicznego między byciem biednym a rezygnacją z postawy miłości (często to właśnie ubodzy są bardziej miłosierni, bo lepiej wiedzą, jak smakuje głód, zimno i brak domu), więc nie wiem, czemu to, że On nigdy nie przestaje kochać, autor powiązał w tym wystąpieniu z faktem narodzin w ubóstwie i uznał to za zaskakujące. Może jednak to jedynie mój brak wyobraźni.
Z nadzieją, że nigdy nikt z chrześcijan nie przestanie kochać, zgadzam się całkowicie. Za to z tytułem notki KAI wcale. Choć jako klikbajt zapewne się sprawdzi.