Poszłam sobie dziś do św. Antoniego i z radością odkryłam, że jest tam wieczysta adoracja. Posiedziałam więc nieco z Panem, starając się jako tako spędzić w jeden kierdel rozbiegane myśli. Wyszło, jak wyszło, ale wizytę wspominam dobrze. Ten kościół jest nieco na uboczu szlaków zadeptywanych przez turystów, tym bardziej z całego serca polecam – jeśli nie z powodów religijnych, to dla samej architektury zarówno budynku, jak i ogrodu. Naprawdę warto.
Resztę wyjazdu spędziłam, snując się po Zakopanem, ale mniej uczęszczanymi ulicami. Zdecydowanie ciekawsze widoki, a ponieważ upolowałam kilka interesujących fotek, pomyślałam, że ten wpis będzie prezentacją kolekcji zdjęć dziwnych. Kto ma ochotę, tego zapraszam do oglądania.
Na początek – Hipster Zakopiański
Precyzyjne określenie preferencji politycznych:
Willa z przepięknymi detalami i… gniazdem dzikich pszczół (chyba) przy balkonie:
Mural jak z czeskiej kreskówki:
A skoro o czeskich bajkach dla dzieci mowa – furtka jakby inspirowana Sąsiadami 😀
Narożna kamienica inspirowana Weselem, tylko czemu na ulicy Witkiewicza?
I garść dziwniątek z dni poprzednich, na pierwszy ogień szczyre ostrzeżenie:
Brama na cmentarz w Murzasichlu w apokaliptycznym nieco ujęciu:
Łaty śniegu ze szlaku na Przełęcz pod Kopą:
Jagniątko z Rusinowej:
Kto powiedział, że drzwi do szopy mają wisieć na byle jakich zawiasach?
I to na razie tyle. Jest tu na co patrzeć i czym się zachwycać lub nad czym zaśmiać. Jedno i drugie wskazane, tak dla zdrowotności…
PS
Dziś była w MC Komunia pod dwiema Postaciami – takie podejście do świętowania uroczystości św. Jana Chrzciciela to ja szanuję!