Kiedy we wtorek otworzyłam rano okno, uderzyła mnie świeżość i zapach powietrza. Kwietny, słodki, a jednocześnie delikatny. Pierwszy oddech był czystą frajdą, jakbym nabrała w płuca gazu rozweselającego. Wstałam o 8.00, bo pół godziny później zaczynała się msza. Nota bene za ścianą, więc szczególnie daleko nie było, ale zagadałyśmy się z Gosią i przez to […]