„Czas mroku”, reż. Joe Wright

czas mroku

 

Ja chcę film nakręcony z taką klasą o Dywizjonie 303! Tak, zachwyciłam się a jeśli Oldman by nie dostał za tę rolę Złotego Globu, to w jury byłoby nędznym stadem kaloszy.

Polski tytuł filmu nijak się ma do gry słów w angielskim tytule, nota bene pojawiającej się też w jednej ze scen: „Darkest Hour” – „Najciemniejsza godzina”. Chodzi o tę przed świtem, ale bohaterowie tego filmu tego nie wiedzą. Brną w mrocznych tunelach, zakopani w schronach i metrze. Ten maj – 1940 roku – jest wyjątkowo deszczowy i mroczny, choć wciąż jeszcze z nieba pada woda, nie bomby.

Główną postacią filmu jest Winston Churchill i scenarzysta go nie oszczędza. Już od początku filmu widzimy jego ciemną, arogancką, pijacką i wybuchową naturę. Potem będziemy świadkami jego nieprzemyślanej decyzji, która wysyła na pewną i (co kluczowe) niepotrzebną śmierć kilka tysięcy żołnierzy. Wciąż wypominane są mu jego spektakularne porażki wojenne z poprzedniej wojny. Jednak Gary Churchill tudzież Winston Oldman (sposób gry, ale i charakteryzacja świetnie ich ze sobą zlewa) prze do walki, choć obraz wciąż nam przypomina, jak bardzo premier jest osamotniony.

Misternie i z mocą przedstawiona jest rozgrywka polityczna między stronnictwem ugody i walki. Zimnokrwiści politycy, którzy walczą jak buldogi pod dywanem o władzę, kiedy coraz bardziej rośnie zagrożenie, że nie będzie nad kim jej sprawować.

Na ekranie jest mało „krwi i flaków”, jednak wojna pokazana jest i to w przerażający sposób. Już początek napisów może budzić dreszcz, choć nie ma w niej ani grama walki. Ale jest bezduszność wojennej machiny i totalitaryzmu. To rodzaj lęku, jaki budzi napierający potężny walec, przed którym nie ma ucieczki.

Cudowne zdjęcia – film wymaga uważności, bo wiele rzeczy opowiedzianych jest ujęciami, zestawieniem obrazów, krótkimi przebitkami na inny kontekst. Genialnie są opracowane przemówienia – chociaż trwają dość długo, montaż sprawia, że nie czujemy upływu czasu, za to podkreślone zostaje znaczenie słów.

A skoro o słowach mowa: błyskotliwe, pełne typowo brytyjskiego humoru dialogi („How can you drink alcohol in the middle of the day?” „Practice”). Świetnie podane, z rewelacyjnym wyczuciem momentu. Zachichotałam a nawet zaśmiałam się na tym filmie nie raz. Niestety, częściej niż reszta widowni, ale trudno – ich strata.

Bardzo dobra rola drugoplanowa Katrin Scott Thomas (kocham ją od momentu, gdy pierwszy raz obejrzałam „Gosford Park”), grającej żonę Churchilla.

I chociaż film ma w sobie wiele z teatralnego spektaklu, chociażby to, że rozgrywa się przez większość czasu we wnętrzach, to nie przeszkadza. Narracja jest świetnie poprowadzona, dynamiczna, relacje między postaciami żywe i realistyczne i te piękne, dopracowane zdjęcia. Muzyka zostaje w głowie i choć nie będę słuchać w kółko ścieżki dźwiękowej z „Czasu mroku”, to te utwory będą mi od razu przywodzić ten film na myśl – moim zdaniem pasują do niego idealnie.

Co do wierności faktom historycznym, to na ile je znam, scenariusz w miarę się ich trzyma. Na pewno dobrze oddaje postać wojennego premiera Anglii z jego nieomylna oceną Hitlera i wojowniczym nastawieniem, przekładającym się chwilami na zbędne szafowanie ludzkim życiem. Oczywiście pojawia się postać czarnoskórego mędrca, wątek rasowy i tym podobne polityczne poprawności. Na szczęście w ilościach wystarczających jedynie na listek figowy.

W każdym razie bardzo chcę zobaczyć to jeszcze raz, na spokojnie. I gorąco polecam – wybierzcie się na to do kina lub obejrzyjcie, kiedy będzie dostępne w inny sposób. Kawałek porządnego, świetnie zrobionego kina.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s