Salomea Piastówna była piękną kobietą. Pewnego dnia, jak to ujmuje hagiograf, „uległa próżności” i widząc w swojej komnacie odświętną suknię, postanowiła ją przymierzyć. Zdjęła noszone zwykle proste ubranie i nałożyła na siebie cienkie płótna i jedwabie. I kiedy stała tak przed lustrem, podziwiając efekt, do sypialni wszedł jej mąż, Koloman. Zachwyt nad urodą żony najpierw zatrzymał go w drzwiach, a potem sprawił, że błyskawicznie znalazł się przy niej i chwycił ją w ramiona. Zanim jednak zdążył ją pocałować, oboje przypomnieli sobie o złożonym wspólnie ślubie czystości.
Koloman szybko wyszedł, a Salomea od razu się przebrała. Od tej chwili starannie unikali spotkań, w których nie brałyby udziału osoby trzecie. Dla nas tego typu ślub i zachowanie są niezrozumiałe. Kiedy jednak spojrzymy na szerszy kontekst, może łatwiej będzie spojrzeć z podziwem na tych dwoje młodych książąt, zamiast heroicznie walczyć z chęcią popukania się w czoło.
Kiedy Salomea została narzeczoną, miała trzy latka. Ona była córką księcia krakowskiego, Leszka Białego, zaś jej „wybranek”, zaledwie sześć lat od niej starszy, synem króla węgierskiego, Andrzeja II. Małżeństwo tej dwójki miało zapewnić pokój między reprezentowanymi przez nie rodami.
Nikt nie pytał ich o zdanie, nie mówiąc o jakieś próbie rozeznawania powołania. Dla dobra wspólnoty i ich rodów mieli poświęcić swoje osobiste życie. I tak się stało. Co prawda Salomea i Koloman pokochali się nawzajem, jednak piastowska księżniczka pragnęła życia całkowicie oddanego Bogu. Jak jednak pójść za tym głosem, skoro rezygnacja ze związku na nowo rozpętałaby wojnę?
Trzeba było więc znaleźć pośrednią drogę i oboje uznali, że zachowanie dziewictwa w małżeństwie to jest to. Zapewne w podjęciu tej decyzji pomogło też to, że wspólnie dorastali, więc łatwiej było im zacząć traktować się jak rodzeństwo. Salomea też była nieodrodną córką swojego rodu, pełnego zdecydowanych, konsekwentnych kobiet.
Ich decyzja miała także ten zbawienny skutek, że ich bezdzietność oznaczała ograniczenie liczby pretendentów do obu tronów. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, jak rozrodzeni byli w XIII w. Piastowie i ród Arpadów, wygaśnięcie niektórych linii mogło wiele uprościć. Podejrzewam jednak, że ich rodziny nie patrzyły w ten sposób.
Byli dobrymi władcami. Książę ruski Mścisław wypędził ich z Rusi Halickiej, więc objęli panowanie na terenach obecnej Chorwacji. Korzystając ze swojej pozycji, zatroszczyli się, by ich poddani mieli bliżej do kościoła (fundowali takie budowle). Kiedy na tamtejsze tereny wkroczyła herezja katarów, wspierali zakony troszczące się o zachowanie ortodoksji. Dbali też o ubogich i chorujących, fundując szpitale.
Historię ich związku zamyka bitwa z Tatarami pod Sajo w 1241 r. W wyniku odniesionych w niej ran umarł Koloman (nota bene na rękach ukochanej żony), a Salomea opuściła Węgry i wróciła na dwór w Krakowie. Panował tam wtedy już jej brat, Bolesław Wstydliwy, z którym łączyła ją bliska przyjaźń.
To on wsparł finansowo jej pragnienie, by sprowadzić do Polski zakon klarysek. Tak powstał klasztor w Zawichoście przeniesiony po pewnym czasie do Grodziska pod Skałą. Tak dla bezpieczności, bo Tatrom bardzo spodobało się odwiedzanie ziem polskich i lepiej było się przed tymi wizytami ochronić.
Salomea nigdy nie objęła funkcji przełożonej w swojej wspólnocie. Nie przeszkodziło to jej w hojnym wspieraniu klasztoru i okolicy (dzięki niej Skała stała się miastem). Ciekawe jest to, że szczególnie dbała o dwie kwestie: bogactwo szat i naczyń liturgicznych, by Eucharystia była godnie sprawowana, oraz o… bogatą bibliotekę. Korzystał z niej głównie lektor (czyli wykładowca) sióstr, ale nie ma mowy o tym, że tym ostatnim zabraniano lektury.
Błogosławiona zmarła 750 lat temu, w listopadzie 1268 r. Jej siostry zamieszkują klasztor na ul. Grodzkiej w Krakowie, ale relikwie Salomei można znaleźć w bocznej kaplicy bazyliki OO. Franciszkanów. Tam też, po prawej stronie ołtarza głównego jest witraż, na którym Wyspiański uwiecznił Piastównę. Stoi wpatrzona w niebo a z jej rąk, obezwładnionych przez ekstazę, wypada złota korona.
Zajrzyjcie na stronę klarysek z Grodzkiej – dziś zaczyna się u nich jubileusz 750 narodzin Salomei dla nieba i potrwa przez najbliższy rok.