Kopieniec

Rozprażona cisza. Już poranne niebo, zbyt doskonale niebieskie, i moja wczorajsza chandra zapowiadały ten przemarsz ciężkich, burzowych chmur, które właśnie przekraczają mury, przepraszam – góry.

A ja, korzystając z pięknego poranka, poszłam na spacer. Po raz pierwszy tą trasą. Jak się na niej przekonałam, nie jest popularna, ale powiem wam w sekrecie, że naprawdę piękna. Wyszłam z Jaszczurówki, mijając po prawej niewielki rezerwacik gadów i płazów (dwa zarośnięte stawiki z sympatyczną kładeczką do podziwiania gadów i płazów, o ile wychylą pyska). Dolina urocza, nie potrafię znaleźć lepiej pasującego przymiotnika. Szumiący intensywnie potok, zapach igliwia i ta cudowna cisza, wtedy jeszcze chłodna, bo poranna.

Po drodze miałam okazję zobaczyć z bliska to, co widzę z okien w dalszej panoramie. Polany, które można uznać za odpowiednik grafitta: „Byłem tu. Halny”.20170609_091108[1].jpg

Jedynym plusem takich polan była lepsza widoczność szczytów – przed porządkami halnego szłabym pewnie cały czas przez las. U korzeni połamanych drzew już rosną nowe świerki, skrzętne zasadzone przez ludzi (i tak po ludzku pod sznurek, zero twórczego nieładu 🙂 ).

Do Polany Olczystej szlak był czysto spacerowy, nawet nie zziajałam się za bardzo – dobra trasa dla małych dzieci, jak okażą się wytrzymałe, zawsze można je potem zaciągnąć na Nosal. Potem było troszkę pod górkę, w końcu jakoś trzeba było pokonać te ponad 300 m przewyższenia. Sam szczyt przypomina pod względem trudności Sarnią Skałę: nieduże, ale upierdliwie kamieniste (mnie się tam podobało…). I podobnie jak z Sarniej przepiękny widok na całe Tatry, szczególnie przy takiej widoczności jak dziś.

20170609_102413[1].jpg

Tu tylko kawałek, za to z cieniem chmury na zboczu. Okazało się, że weszłam trudniejszym podejściem, co bardzo ucieszyło moje mięśnie łydek (wciąż wypominają mi Gęsią Szyję). Popodziwiałam widoki na Tatry i na Podhale i to, co poza nim, przekąsiłam i przepiłam co nieco, nadszedł czas na schodzenie. A tam dochodzi się do końca szlaku i takie widoki.

20170609_104854[1]

Polana pod Kopieńcem w całej krasie. Liczyłam, że będą owieczki, ale nie było. Za to pod krzyżem u wylotu polany kwitły narcyze. Serio.

20170609_105906[1].jpg

Od tej strony szlak już wymagający wspinaczki, skalisty. Za to końcówka powalająca – śliczny chodniczek przez las. Po obu stronach pnie świerkowe, środeczek wysypany drobno tłuczonymi kamolkami… Ale się muszą dziwić turyści, jak potem przed nimi wyrasta to, po czym zeszłam. Podstępne.

A po chodniczku spacer przez zasypany igłami (o inwencję podejrzewam PT Halnego) las, pachnący właśnie schnącym igliwiem i żywicą. Do Cyrhli doszłam tak, że musiałam czekać prawie 50 min. na busa, ale nie narzekam. Mają tam bardzo miłą i zacienioną wiatę.

Wędrówka była krótka, zaledwie trzy godziny. Tak żeby rozruszać zakwasy na łydkach, co chyba nie do końca mi wyszło. W każdym razie nowa trasa bardzo, bardzo. Wpisuję do kajecika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s