Dwa wielkie nieobecne

Tematy kazań mam na myśli. Tak jakoś się ostatnio złożyło, że pojawiły się znów w rozmowach i tekstach, które czytam. Bardzo dobrze było, gdyby wróciły na ambony.

  1. Katolik a porządne wykonywanie pracy i poważne traktowanie nauki społecznej Kościoła.

    W zeszłą niedzielę było czytanie z 2 Listu do Tesaloniczan z tym pięknym, mocnym zdaniem: „Kto nie chce pracować, niech też nie je” (1 Tm 3,10) oraz resztą wywodu na temat tego, że chrześcijanin ma troszczyć się o siebie, a nie wisieć na wspólnocie w imię fałszywych przekonań, które jakoś tak przy okazji sprzyjają lenistwu. Ten sam Paweł pisze w 1 Liście do Koryntian, że otrzymaliśmy ducha trzeźwego myślenia – trzeźwego, mocno osadzonego na ziemi, bo tylko mocno stojąc nogami na ziemi możemy dosięgnąć nieba. A mocne osadzenie na ziemi to także pamięć o przekładaniu mojej wiary na sposób funkcjonowania w społeczności.
    Ilu kaznodziejów powiedziało kazanie o potrzebie uczciwej pracy (z naciskiem na „uczciwa”)? O tym, że katolik nie zatrzymuje zapłaty za wykonaną dla niego pracę, że jak podpisuje umowę, to przestrzega zawartych w niej klauzul, że potrafi (i jak to zrobić) wyważyć proporcje między pozyskiwaniem dochodu a poszanowaniem dobra swoich pracowników, że jak wykonuje pracę, to stara się to zrobic najlepiej, jak potrafi, bo z tego też będzie sądził go Bóg? Jakis promil? Oj, chyba nie to miał na myśli Paweł, pisząc o trzeźwości…
    Skończyłam własnie redakcję artykułu o penitencjarzach i księgach pokutnych w średniowieczu i wiecie co? Bardzo dużą część rozważań zajmowały tam kwestie społeczno-gospodarcze. Warto wrócić do takich tematów, szczególnie że komuna daleko za nami i w nowych okolicznościach politycznych trzeba promowac uczciwość.

    2. Granice zaangażowania katolika świeckiego w duszpasterstwo i ewangelizację

    Pisząc doktorat, trafiłam na bardzo mocne zdanie w 2 Liście do Tesaloniczan – jak je przeczytałam, to aż przetarłam oczy: „Jeśli zaś ktoś nie dba o swoich, zwłaszcza o domowników, ten wyparł się wiary i gorszy jest o niewierzącego” (1 Tm 5,8). Zaniedbanie rodziny Paweł stawia na tym samym poziomie co apostazję.
    Serio.
    A wiecie czemu? Bo to potężne antyświadectwo i większość dzieci z rodzin hiperkatolickich zostaje ateistami lub nawet antyteistami. Zależnośc jest bardzo prosta: rodzice mieli czas dla Boga, ale dla własnych dzieci już nie. One były zawsze na drugim planie, zaniedbywane emocjonalnie, bo były rzeczy wyższe do zrobienia albo trzeba było dziecko zmusić do wiary i praktyk relgijnych, bo tak trzeba, bez szacunku dla odczuć i tempa rozwoju duchowego zmuszanego.
    Nie, jak się chce oddać życie tylko rzeczom wyższym, trza iśc do zakonu/seminarium. A jak są dzieci, to przekazanie im wiary a nade wszystko bycie dla nich świadkami Boga jako Miłości jest podstawowe.
    Często zarzuca się księżom w Polsce, że zamiast być duszpasterzami, zajmują się administracją, budowaniem kościołów (tzw. charyzmat betoniarki), prowadzeniem wydawnictw, biur etc. Tymczasem są w Kościele też świeccy, którzy zamiast zając się swoimi obowiązkami stanu i być rodzicami, zajmują się duszpasterstwem. Coś tu jest bardzo nie tak, w obu przypadkach.
    Głębiej i lepiej na ten temat w tekście Błażeja Kmieciaka na aleteia.pl (TUTAJ trzeba kliknąć).

2 myśli nt. „Dwa wielkie nieobecne

  1. A dziś byłem na znakomitych zajęciach dr. hab Michała Wyrostkiewicza (KUL się kłania) na temat społecznych uwarunkowań przepowiadania. Kapitalne ujęcia właśnie kwestii związanych z KNS-em w konteście kaznodziejstwa! Było między innymi o potrzebie ciągłej otwartości na Ducha, o konieczności permanentnego rozpoznawania sytuacji człowieka… Polecam serdecznie jego pozycje i teorię o ekologii ludzkiej.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s