Gęsta niedziela

Dziś skończyła się IX edycja rekolekcji „Mysterium fascinans” i chociaż dane mi było łyknięcie tylko atmosfery ostatniego dnia, to było warto. Co prawda, żeby łyknąć, musiałam wstać o okrutnej porze (jak na niedzielę), ale Kraków między 7 a 8 rano bardzo pięknie wygląda, szczególnie przy tak słonecznej pogodzie. Zresztą wczesna jesień piękna jest. Bardzo.

Obdarzono mnie plakietką panelisty i udałam się do miejsca, które pamiętałam z czasów studiów jako przytulną czytelnię, a która obecnie jest czymś w rodzaju kawiarenki. I tak trafiłam za kulisy rekolecji (rolę kulis pełniła ceglana ściana z witrażem między rzeczonym pomieszczeniem a kaplicą), za którymi było tak:

20160911_0836031

Nie mogło zabraknąć źródełka napoju życia (od ekspresu lepsze są tylko dwa ekspresy)

20160911_0836261

oraz wysokowęglowodanowego paśnika

20160911_0836451

Kiedy za ścianą skończyła wybrzmiewać Jutrznia, miejsce zaroiło się od znajomych, a po śniadaniu utworzyła się spora kolejka do kawopoju.

A potem był panel pod zgrabnym tytułem „Czy liturgia może kształtować duchowość świeckich?”. Prowadził go o. Tomasz Grabowski OP, a wypowiadali się Tomasz Grabowski bez OP, Marcin Kędzierski i ja. Jako kobiecie dano mi pierwszeństwo, więc samowolnie zmieniłam temat na „Jak liturgia może kształtować duchowość świeckich?”, co nie spotkało się ze szczególnym oburzeniem. Nasze wypowiedzi świetne się uzupełniały i bardzo się ucieszyłam, że proporcje płci wśród panelistów są właśnie takie. Świeckich mężczyzn głębiej angażujących się w liturgię jest mało i świadectwo dwóch, w dodatku ojców rodzin, było mocne.

Patrząc na audytorium, z radością stwierdziłam, że ponad dwieście osób obecnych na tym spotkaniu było dobrze zrównoważoną mieszanką. Byli ludzie w różnym wieku, obu płci, wszystkie stany Kościoła. Podczas pytań z sali o mały włos nie oberwałam za określenie formy nadzwyczajnej mianem „ciepłych kapci”, ale nie chciałam obrazić tego rytu – po prostu on jest po pewnym czasie czymś tak swojskim i dającym takie poczucie bezpieczeństwa jak nałożenie domowego obuwia. A współczesność jest tak przesycona nieustannymi bodźcami, że szukamy miejsc, w których możemy od tego bomardowania odpocząć.

Potem przeszliśmy do kaplicy i tam miała bardzo dobrą konferencję na temat pobożności s. Hyszko, jadwiżanka wawelska. Wiedzieliście, że jako „pobożność” jest tłumaczone hebrajskie słowo oznaczające miłosierdzie, a jedną z form bezbożności jest symonia, czyli handlowanie rzeczami świętymi (czyli np. dyktowanie, ile ma wynosić „co łaska” za sakramenty)? A to tylko dwa wątki.

Mszę odprawiał o. Tomasz. Przeniósł się już do Poznania i dziś z całą mocą uświadomiłam sobie, że jak bardzo będzie mi brak możliwości uczestniczenia w sprawowanej przez niego liturgii. Pięknie to robi, ech.

A z pięknych rzeczy, to zachwycił mnie jeszcze seminaryjny krzyż procesyjny. Bardzo ekspresyjny, aż trudno oderwać od niego spojrzenie:

20160911_0839391

A tu w całości wraz z dwoma dowodami na istnienie i używanie woskowych świec

20160911_0838091

Ksiądz Krzysztof Porosło powiedział świetne kazanie a właściwie konferencję o dzisiejszej ewangelii – było czym nakarmić się duchowo. A potem można było pożywić się fizycznie i tu pragnę zdementować wszelkie plotki na temat kiepskich posiłków w krakowskim arcyseminarium – było pysznie!

Okazało się, że z wejściówką na rekolekcje związana jest zniżka do Muzeum Narodowego i można obejrzeć za marne grosze wystawę „Maria Mater Misericordiae”. Pognałyśmy więc w te pędy z Asią z Lublina i rzutem na taśmę obejrzałyśmy, co było do obejrzenia.

Warto iść chociażby dla naturalnej wielkości kopii „Piety” Michała Anioła. Rzadka okazja do obejrzenia jej ze wszystkich stron i z bliska. Cudowna rzeźba, jej sława nie jest przesadzona w żaden sposób. Ledwo powstrzymałam swe łapki od pomacania ręki Jezusa, wydawała się tak realna. W tej część wystawy są też inne piety. Mniej wysmakowane warsztatowo, ale niesłychanie poruszające. Rzeźbiarze epoki gotyku potrafili po mistrzowsku oddać rozdarcie Matki, cierpienie Syna.

Ekspozycja składa się z kilku tematycznych części, związanych z typami przedstawień Maryi, i pierwsza z nich mogłaby nosić tytuł „Matka Boża Gorsząca” a to tak na fali dyskusji na temat karmienia piersią w przestrzeni publicznej. Jest tam kilkanaście przedstawień, na których bez skrępowania Maryja karmi Małego, widać pierś, gorzej – widac nawet czasem sutki! Co i tak jest niczym wobec obrazu, na którym Jezus proponuje św. Bernardowi z Clairvaux skorzystanie z Jego „stołówki”, tudzież obrazy Matki Bożej Wspomożycielki Dusz Czyśćcowych, na których ma ona odsłonięte piersi i z jej sutków tryska fontannami mleko do ust dusz pokutujących w ogniu. Chyba kolejny dowód na to, że w przypadku karmienia pierścią obsceniczność widoku nie zależy od oglądanego a tkwi w głowie oglądającego.

Zachwyca także wspaniały arras ze sceną Zaśnięcia i Wniebowzięcia NMP wyeksponowany w centrum głównej sali, na lekko pochylonej ściance. Ujęły mnie dzieła mistrzów niderlandzkich, w tym Memlinga (ale do tej szkoły mam słabość od dawna). Gosi Matyjaszczyk pewnie podobałby się włoskie medaliony ze szkliwonej ceramiki – biało-błękitne, dopracowanie w detalach. Mnie zachwyciły.

Nie potrafię jednak zaakceptować teologii, która nakłoniła malarzy do tworzenia obrazów, na których Ojciec/Syn (i to z krwawiacymi ranami z krzyża!)/aniołowie strzelają do wiernych, a ci pozostają nietknięci tylko dzięki płaszczowi Maryi. NIE. Po prostu wielkie NIE dla robienia z miłosiernego Boga sadysty.

Dobrze było to zobaczyć, zachwycić się detalami, czułością i subtelnością a czasem siłą ujęcia. Nawet pokłócić się z teologią też było warto. I nie potrafię odmówić słuszności stwierdzeniu Asi, że większość tych obrazów, szczególnie ikony, powinny służyć do kultu, ale nie samej sztuki. Jeśli macie możliwość, przejdźcie się do Gmachu Głównego MN – wystawa jest czynna do 9 października.

A już za rok jubileuszowa edycja „Mysterium fascinans”. Coś czuję, że będzie się działo i to dobrze będzie się działo…

2 myśli nt. „Gęsta niedziela

  1. Elu, wydawało się, że dyskusja o karmieniu piersią w miejscach publicznych już przebrzmiała i każdy został przy swoim zdaniu, ale ponieważ sama ją na nowo prowokujesz, to swoje trzy grosze dodam. Sprzeciw wobec takiego zachowania współczesnych matek nie jest spowodowany „obscenicznością” widoku karmienia, tkwiącą w umyśle oglądających… Taki przykład z tejże samej wystawy: nobliwa pani bez skrępowania odbiera głośno dzwoniącą komórkę i bez żenady prowadzi konwersację na temat stanu zdrowia rozmówcy i koniecznych do wzięcia medykamentów. Czy to było obsceniczne? Żadną miarą (pani wykazywała się w końcu troską o chorego rozmówcę), ale z całą pewnością było niewłaściwe w tym miejscu i w tym czasie. Wystarczyło wyjść do holu muzealnego i tam w spokoju prowadzić rozmowę. W każdym muzeum istnieje zaplecze, gdzie zgłodniałe dziecię może być w spokoju nakarmione przez mamę. Karmienie piersią nie powinno być czynnością publiczną, ponieważ należy do porządku intymnej relacji między matką a dzieckiem. Sprowadzenie karmienia piersią jedynie do fizjologii jest głupotą, z którą jednak w obecnym czasie trudno walczyć…
    A przy okazji, wrażliwość społeczeństw na symboliczne przedstawianie prawd teologicznych jednak zmienia się w czasie. Sama przyznałaś, że przedstawienia Boga jako sadysty, przed którym Matka Boska chroni swoje dzieci są obecnie nie do przyjęcia. A przecież były popularne. Tak samo Matka Boska Karmiąca, kiedyś jednoznacznie kojarzona z miłosierdziem, obecnie bez zawiłego tłumaczenia teologii jest jedynie obyczajowym obrazkiem. Gusta nam się zmieniły, ba, teologia nam się rozwija i stosuje inne obrazy. Coś, co było adekwatne przed wiekami, niekoniecznie zadziała i dzisiaj. I tak jest dobrze 🙂
    A przy okazji: większość z tych wizerunków Matki Boskiej Karmiącej, prezentowanych na wystawie, jest koszmarna 😛

    • E, Memling daje radę 🙂 Chociaż mało poprawny anatomicznie.
      Co do kultury – skoro kiedyś mozna było karmienie postrzegać normalnie, to znaczy, że da się tak postrzegać. A co do wychodzenia i karmienia we właściwym miejscu, to pełna zgoda.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s