Wśród znajomych mam różne niebanalne osobowości, wśród nich zaś Panią Doktor Socjologii. Kiedy pojawiła się informacja o dopuszczeniu pigułki dzień po do sprzedaży bez recepty, ucięłyśmy sobie dłuższą pogawędkę na ten temat. Ta zaś skończyła się pewnym mocnym wnioskiem, którym nie omieszkam się podzielić. Bo interesujący jest. Futurologiczny, interdyscyplinarny i do tego feministyczny w najlepszym tego słowa znaczeniu. W końcu co dwie damskie głowy, to nie jedna.
Otóż pigułka „dzień po” posiada oprócz doraźnego skutku, jakim w jest zapobieżenie ciąży (w większości przypadków zastosowania tego środka), jeszcze sporo efektów ubocznych i nie mam teraz na myśli zdrowia. Są to efekty dotyczące mentalności i wynikających z tego zmian społecznych. Wiem, bo mnie socjolog oświecił.
Nie jest to do końca gdybologia mniemana – zmiany w mentalności można poobserwować, niekoniecznie na drodze obserwacji uczestniczącej, np. w Wielkiej Brytanii lub innym kraju, w którym rzeczona tabletka jest szeroko stosowana. Ponieważ fachowcy mówią, że internet lubi listy, to będzie lista najważniejszych zmian:
– jak słusznie zauważyła w swoim felietonie p. Agata Puścikowska z „Gościa Niedzielnego” pigułka ta staje się wygodnym narzędziem w ręku mężczyzn, którzy chcą współżyć w stylu 3Bz (czyt. „fribzy”) – bez czekania, bez prezerwatywy i bez konsekwencji (w postaci ciąży partnerki). Wystarczy zastosować zaklęcie: „Zawsze możesz wziać pigułkę po” i umiejętnie podkręcić nastrój.
Skutkiem ubocznym jest wyhodowanie całych tabunów panów niezdolnych do odpowiedzialności za swoje działania, nie mówiąc o odpowiedzialności za relację z drugim człowiekiem.
– „bez czekania” prowadzi do częstszego stosowania pigułki dzień po, i to częstszego, niż raz w miesiącu, chociaż ostrzega przed tym ulotka. Zaś „bez prezerwatywy” prowadzi do wzrostu liczby zakażeń chorobami wenerycznymi i przenoszonymi drogą płciową. Niedowiarkom polecam brytyjskie statystyki.
„Najweselszy” jest w tym fakt, że o ile u panów część zakażeń może przebiegać bezobjawowo, to dla kobiet te same choroby mogą być na dłuższą metę zabójcze (patrz np. wirus HPV i powiązanie dwóch jego szczepów z rakiem szyjki macicy). My także łatwiej się zarażamy niz panowie, co widać wyraźnie przy zakażeniach wirusem HIV.
– zarówno ładowanie w organizm syntetycznych hormonów w tak dużej dawce, jak i choroby weneryczne oraz zakażenia w obrębie narządów płciowych w wielu wypadkach prowadzą do niepłodności, a czasem nawet bezpłodności, jeśli w wyniku zakażeń dochodzi do zrostów w jajowodach i stają się one całkowicie niedrożne. Ten skutek największe, ale i najbardziej bolesne żniwo zbierze wśród nastolatek. Bolesne nie tylko przez to, że część z nich pozbawi możliwości zostania matkami lub zmusi do płacenia za dziecko grubych pieniędzy w klinikach zajmujących się IVF.
Otóż obie, Pani Doktor Socjologii i ja, obserwujemy wśród znajomych pewien ciekawy trend. Panowie, ci bardziej rozrywkowi, tak mniej wiecej do 30 – 40 roku życia na ogół nie są zainteresowani posiadaniem potomstwa. Potem w głowach wielu z nich uruchamia się coś w rodzaju dodatkowego trybika i odkrywają, że jednak chcą mieć dzieci. Własne dzieci. Często dlatego, że jest to pewna forma nieśmiertelności, ale także z wielu innych powodów.
I jeśli potomstwa nie da im ich własna żona/partnerka, zaczyna się szukanie potencjalnej matki. Pan przez tyle lat praktykowania zaspokajania głównie własnych potrzeb bez oglądania się na cudze dobro nie widzi problemu w pozostawieniu „zepsutej” partnerki i poszukaniu „modelu o lepszym standardzie”.
I teraz będzie futurologicznie – obstawiamy z wyżej wspomnianą Panią, że przy zachowaniu współczesnych warunków za jakieś 20-30 lat nastąpi wielki powrót ideału dziewictwa. Nie dlatego, że w Europie zostanie wprowadzony szariat czy odżyją na masową skalę ideały chrześcijaństwa – ze względów czysto praktycznych i m.in. dzięki masowemu stosowaniu pigułki dzień po i wygenerowanym przez nią skutkom.
Dziewice będą cenione, przepraszam za określenie rodem ze stajni, jako najlepszy materiał rozpłodowy. Panowie będą realizować się seksualnie bez zobowiązań z kobietami, które ulegną wyżej podanemu zaklęciu, zaś żenić z tymi, które nie mają doświadczeń seksualnych, bo to będzie znacznie zwiększało szanse, że urodzą dzieci.
Ciekawa jestem, czy zdążymy zobaczyć, czy miałyśmy rację, czy wcześniej przyjdą wahhabici i rozwiążą problem po swojemu.
Pociągnę wizję dalej: dziewice będę nie tylko cenione, ale wręcz „hodowane” – dziewczynki i dziewczęta pilnowane jak skarby, wychodzące za mąż póki jeszcze się nie popsuły i nie zatruły sobie organizmów. Wieszczę powrót niewolnictwa.
Nawiasem, niezły pomysł na powieść 😛
Ha, dobre! I całkiem prawdopodobne, choć przerażające.
„Opowieść podręcznej” Margaret Atwood 🙂
Chyba powinnam się zapoznać 🙂
No to będzie cytat: „Ja tu widzę niezły burdel”.
A prywatnie dodam: „ała”. Swoją drogą, perspektywa, że „przyjdą wahhabici” też mnie zatrważa.
też kocham Seksmisję 😀
Tekst jest ciekawy, chociaż jego poetyka sprawia wrażenie dość jednostronnej, i przypomina pomstowania Hélène Cixous – intelektualistki, delikatnie mówiąc, radykalnej.
Przede wszystkim, pragnę zauważyć, że każda podobna zmiana w prawie zmienia mentalność. Mentalność zmieniła się już od pojawienia się w aptekach prezerwatyw i antykoncepcji hormonalnej, czyż nie? Spostrzeżenie jest więc trafne, ale żeby wymagało oświecenia ze strony socjologa?
Część Waszych spostrzeżeń bardzo do mnie przemawia, chciałbym natomiast wskazać ich drugą stronę.
Na przykład: „narzędzie w rękach mężczyzn” – w ręku inteligentnego mężczyzny narzędziem może być wszystko, ostatecznie jednak decyzja o współżyciu należy do kobiety, a medyczne metody antykoncepcji dają zainteresowanej większą możliwość wyboru. Słyszałem nawet, że niektórym kobietom współżycie sprawia przyjemność; po prostu jego konsekwencje nie zawsze idą w parze z ich zamierzeniami. Dla tych kobiet antykoncepcja (zarówno „przed”, jak i „po”) jest istotnym i pomocnym rozwiązaniem.
Następnie czytam o „tabunach panów niezdolnych do odpowiedzialności” – znowu: odpowiedzialność leży po obu stronach, i chociaż panowie nigdy nie byli święci, w dzisiejszych czasach nie można już obarczać ich wyłączną winą za wszelkie zło, jakie spotyka kobietę. Kobieta sama ma prawo decydować o swoim życiu, zaś w ocenie swojego partnera pomylić się może w równym stopniu, co mężczyzna – pod tym względem nic się nie zmieniło.
Na koniec o tych nieszczęsnych dziewicach. Co to jest dziewictwo? Często słyszę ten termin i nie bardzo wiem, co on oznacza. Obawiam się, że jest to element dyskursu religijnego, utożsamiany często z cnotą, który z praktycznego punktu widzenia nie ma żadnego zastosowania. Sądzę nawet, że używany w stosunku do dziewcząt poddaje owe niewinne istoty obrzydliwemu uprzedmiotowieniu.
Bardzo się cieszę, że ten tekst sprowokował moją tak obszerną odpowiedź – temat jest bardzo ciekawy, ale proszę zawsze wysłuchać obu stron, jak każe prawo rzymskie. Humanizm nie powinien w rozważaniach etycznych rozróżniać płci – istnieje tylko człowiek, i gdziekolwiek dzieje mu się źle, należy o tym mówić.
Ciekawe, że postęp, jaki się dokonuje w społeczeństwie, sprawił, że Autorka, podpisująca się jako „moher bez antenki” przyjęła, przynajmniej na chwilę, dyskurs lewicowy. Ja też nie lubię tych antynomii – i też się w tym nie odnajduję, ale tak to właśnie widzę.
Zakończę niedokładnym cytatem z Andrzeja Sapkowskiego:
„Postęp jest jak stado świń(…) jest to pożyteczne i przynosi zyski, więc nie ma co kręcić nosem, że wszędzie nasrane”.
Tak właśnie jest z każdą podobną zmianą w społeczeństwie.
Pozdrawiam.
Dziękuję za tak długi komentarz 🙂
I za cytat z Sapka – ma facet dar błyskotliwych sformułowań, nie da się temu zaprzeczyć. Chociaż można sie kłócić o definicję postępu, bo niektórzy włączają w niego także zjawiska takie jak eugenika lub wymuszona depopulacja Ziemi, które według mnie są raczej objawami regresu.
Nie wątpię w to, że współżycie sprawia przyjemność kobietom, bo widziałam i widzę wiele dziewczyn i kobiet, które w imię tej przyjemności traci zdrowy rozsądek i dystans do partnera. Mężczyzn także, ale mam wrażenie, że wy szybciej trzeźwiejecie. Co zresztą potwierdzają także badania medyczne – nasz organizm po stosunku wytwarza więcej oksytocyny, czyli hormonu przywiązania.
Co do zmiany mentalności – chodzi mi o wychylenie wahadła w drugą stronę: z poszukiwania przyjemności i związku (wiele kobiet wciąz wierzy, że łatwiej przywiąże do siebie mężycznę, sypiając z nim, chociaż powszechne doświadzenie temu przeczy) w stronę troski o zachowanie seksualnej czystości w imię łatwiejszej drogi do znalezienia męża. Chociaż tu jest jeszcze jeden aspekt – podobnie jak w niektórych plemionach pierwotnych najbardziej cenione moga być kobiety, które mają już jedno dziecko, ponieważ jest ono jakby dowodem ich płodności (jest to też swego rodzaju mit, bo prawidłowo powinno mówic się o płodności pary – ta sama kobieta z jednym mężyczną może nie mieć dzieci, a innemu będzie je rodziła co roku). W każdym razie temat moim zdaniem ciekawy, a tekst jest napisany w tonie gdybologii mniemanej, więc nie naukowo, tylko tak w charakterze zakładu z historią.
Dziewictwo akurat jest łatwe do zdefiniowania, bo definicjąpodaje medycyna. Kłócić się można co do definicji czystości.
Przepraszam, że nieco chaotycznie.
Odpozdrawiam!
Wydaje mi się, że w ujęciu „medycznym” definicja dziewictwa nam tutaj nie pomoże – wszystko rozgrywa się na poziomie symboliki, jaką się dziewictwu przypisuje. Sam debiut na ołtarzach miłości w postaci jednorazowego aktu płciowego nie musi powodować wielkich zmian, nawet w mentalności jednostki. Zmiany biologiczne mogą natomiast zajść bez udziału partnera albo też z udziałem niepełnym. Granica między dziecinną pieszczotą a świadomym spółkowaniem jest przecież tak płynna, że czasem moment „przejścia” jest nawet nieświadomy.
Ależ nagromadzenie eufemizmów! : )
A cóż ta eugenika? Jest to jak by nie było wymysł człowieka, proceder sztuczny, jak karczowanie lasów, wypalanie pól czy strzyżenie owiec – tyle, że chodzi o ludzi. Samo pojęcie jest dla mnie neutralne, tak jak incest czy poligamia. Chciałbym, żeby ktoś mi wyjaśnił, na jakiej podstawie uznajemy coś za nieetyczne (bo użyte przez Ciebie słowo regres wskazuje na negatywną ocenę etyczną)
I to ostatnie wydaje mi się ważne – nie nabijam się, naprawdę nie potrafię tego pojąć.
Co jest nie tak z eugeniką bardzo szybko sie pojmuje, jeśli się zostanie zaliczonym do grupy skazanej na kastrację/sterylizację. Dodajmy – niedobrowolną.
Wyrazem eugeniki jest także holokaust, wymordowanie Cyganów i mordowanie homoseksualistów a także doświadczenia medyczne na więźniach obozów koncentracyjnych – byli podludźmi, więc można było ich wykorzystać jako materiał biologiczny.
W USA, kiedy święciło tam triumfy myślenie eugeniczne, kastrowano i sterylizowano także ludzi ubogich, ponieważ uważano, że ubóstwo dziedziczy się w genach.
I tak dalej, i tak dalej…