Takie tam dwa detale, które umknęły przy pośpiesznym notowaniu wrażeń. Otóż.
Panie biorące udział w wycieczce dostały od naszej kochanej pilotki (z całego serca polecam p. Annę Szubę!) czerwone korale – przemilczenie ich obecności na naszych szyjach, tudzież nadgarstkach i w walizkach byłaby dużym nietaktem. Nie mówiąc o tym, że zabrakłoby ważnego elementu klimatu całego wyjazdu.
Korale wyglądają tak:
I jeszcze w temacie klimatu wyjazdu – Włosi uwielbiają przerabiać znaki drogowe. Poniżej przykłady, od poważnego po komiczny.
Podejrzewam, że z tym ostatnim zgodziłoby się także wielu polskich kierowców…