Wielkopostne śpiewanie

Zebraliśmy się w OP-kapitularzu w porze, kiedy w kościele ze stanów mistycznych wychodzą nastolatkowie, by zwolnić „lokal” i umożliwić osiągniecie w nim tychże stanów studentom (po ludzku pisząc – o 20.00).

Cudowne doświadczenie: pośpiewac pełnym głosem, bez lęku, że się gubi tonację, lekko pomyli czy spada. Można też dodac jakoweś ozdobniczki własnej produkcji przeponowo-gradłowo-płucnej oraz pozbyć się zbędnych emocji. Śpiewaliśmy ludowe pieśni wielkopostne, których tekst spokojnie można uznać za antysemickie i miejscami mało spójne z teologią naukową, ale i tak pozwalające przez swoją prostę melodię na wejście w kontemplację wyśpiewywanych treści.

Panie miały swoje solo na 14 zwrotkach „Już Cię żegnam, Najmilszy Synu Chrystusie” (ach te wysokie dźwięki na początku drugiej części zwrotki, mmmm) i kapitularz wypełnił się wysokimi, ostrymi głosami. Trzeba przyznać, że dobrze pasowały one do dramatyzmu tekstu i że współczesne opracowanie tej pieśni, choć piękne, jest łagodnym szlochem wobec jednogłosowego, mocnego wykonania w wersji ludowej. Przejmujący krzyk bólu, na który współcześnie nie wypada sobie pozwalać, nawet w gabinecie terapeuty.

Na koniec było „Jest drabina do nieba”. Niesamowita pieśń – zostaje w głowie i dźwięczy, trudno od niej się uwolnić, choć relatywnie krótka. Zresztą długość śpiewanych pieśni (po kilkanaście zwrotek) ma swój sens – przestaje się myśleć o melodii, zostaje tylko tekst i własne poukrywane gdzieś skrzętnie uczucia. Dla jednych nuda, bo powtarzalne, dla innych możliwość kontemplacji, bo powtarzalne. Nie dogodziszs 🙂

Inicjatorami tego śpiewania byli przygotowujący się do bierzmowania w Dominikańskim Ośrodku Liturgicznym (tak na marginesie – jeśli jeszcze nie wiecie komu przekazać swój 1% podatku, to polecam DOL). Bardzo im jestem za ten pomysł wdzięczna – brakowało mi takiego wspólnego pośpiewania. Jest w tym moc, zdecydowanie. Osiem pieśni z ludowymi melodiami, kilkanaście lub ponad 20 zwrotek każda, to to co wietrzne misie lubią. Bardzo lubią. Jakem wietrzny miś.

Po cichu wam szepnę, że jest szansa na powielkanocne allelujanie, czyli śpiewanie pieśni o zmartwychwstaniu, też w tym klimacie. Już ostrzę gardziołko.

12 myśli nt. „Wielkopostne śpiewanie

  1. Szkoda, że nie zajrzeliście choć na chwilę do lokalu, gdzie swe stany mistyczne osiągali studenci. Można tam było zaobserwować zaiste ciekawe zjawisko: tajemniczego diakona-skrytkę, który zewnętrznie wyglądał całkiem jak świecki student. Ale skoro stał przy ołtarzu podczas modlitwy eucharystycznej, to chyba raczej święcony… Bo przecież wielebnego opiekuna studentów nie będę podejrzewać o nieznajomość przepisów liturgicznych [sarkazm mode off]

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s