Były już kobiety w Biblii, mężczyźni w Biblii, to ja tak w ramach teologii ciała, komplementarności i takich tam wpadłam na pomysł, żeby przyjrzeć się parom w Biblii. A jest ich tam prawdziwa obfitość.
Chociażby taka Abigail i Nabal. Stają na drodze Dawida w 25. rozdziale 1 Sm, kiedy ten ucieka przed Saulem na pustynię Paran. Dokładniej mówiąc: Nabal pasie owce w Karmelu, niedaleko kryjówki przyszłego króla. Ludzie Dawida strzegą tej trzódki i pasterzy, po czym Dawid prosi, by Nabal użyczył mu w zamian za ochronę nieco ze swoich dóbr („co masz pod ręką”). Ten jednak odpowiada pogardliwie na pokorną prośbę syna Jessego.
I ta pogarda mieści się w opisie z początku tej historii: Nabal jest okrutny i występny. A jego żona, Abigail, mądra i piękna (i to w tej kolejności). I ta mądrość ujawnia się już wkrótce: jeden ze sług pobiegł do niej i opowiedział, jak jej mąż odprawił ludzi Dawida, opowiedział też, jak na pustyni bronili oni owiec i pasterzy. Oraz że rozgniewany Dawid postanowił wziąć siłą to, czego mu tak pogardliwie odmówiono a co mu się po sprawiedliwości należało (a o której to decyzji Nabal jeszcze się nie dowiedział, bo „jest zbyt zły, by można było z nim mówić”, jak mówi sługa). Co robi mądra kobieta?
Wypełnia sprawiedliwość: ładuje dwa juczne osły prowiantem i wysyła je przed sobą naprzeciw Dawida. Sama siada na trzeciego osiołka i wyrusza z przeprosinami, licząc że udobrucha wojownika darami.
I nie mówi o tym mężowi.
Za to mówi wiele i mądrze, kiedy spotyka Dawida zmierzającego pomścić zniewagę. Ukazuje swojego męża jako popędliwego i mało rozgarniętego (ciekawe, że dodaje: „ja zaś, twoja służebnica, nie widziałam sług mojego pana, których przysłałeś”), z jej ust płyną kolejne błogosławieństwa pod adresem rozmówcy i przekazuje mu pożywienie, o które prosił dla swoich żołnierzy. Teraz jeszcze sobie wyobrażcie te wielkie, ciemne oczy patrzące na syna Jessego z poziomu jego kolan (bo Abigail upadła przed nim na twarz), pełne żarliwej prośby i lęku, umieszczone w harmonijnej, owalnej twarzy (jak piękna, to piękna!). Wiedziała zdecydowanie, jak przemówić do serca mężczyzny…
Oddział syna Jessego zawraca i nie dokonuje rzezi. A Abigail wraca do domu, w którym jej mąż właśnie ucztuje, nieświadom tragedii, której właśnie zapobiegła jego żona, i wali się do łóżka pijany jak bela. Ona milczy, dopiero, kiedy rano Nabal trzeźwieje, mówi mu, jak mogła sie ta uczta skończyć. Nabal „stał się jak kamień” i po dziesięciu dniach zmarł, co Dawid uznał za powód do błogosławienia Boga za Jego sprawiedliwość. Oraz za możność zostania mężem mądrej i pięknej Abigail. Ta, usłyszawszy, że taka jest wola Dawida, „śpiesznie wsiadła na osła” i wkrótce zamieniła wdowie szaty na strój małżonki.
Piękny, bardzo plastyczny portret: pyszałkowaty, popędliwy mąż-choleryk, okrutny i bezmyślny, który jednak przy całej swojej głupocie zdobył się w życiu na jedną właściwą rzecz – wybrał sobie mądrą żonę. Zresztą może to nie on, może to rodzice. I ona – piękna, rozsądna, starająca się być jak najlepszą żoną dla swojego męża, co oznaczało jednak znoszenie kolejnych upokorzeń. Nawet słudzy wiedzą, że kiedy pan podejmie kolejną głupią decyzję, trzeba biec do pani, bo ta, mając rozsądek i znajomość sytuacji, coś poradzi. Abigail wie, kiedy mówić coś mężowi, a kiedy nie, zna go dobrze i potrafi właściwie reagować. Jest piękna i świadoma siły swojej urody. Pozostaje wobec męża lojalna, jednak para ta przypomina wprzęgnięcie w jedno jarzmo dzikiego osła i szlachetnej klaczy – wóz ciągnięty przez tę parę nie miał za dużych szans na długą i bezpieczną podróż.
I tylko myślę sobie ze smutkiem o wielkiej samotności Abigail, zanim spotkała Dawida. Tancerka na linie, nieustannie starająca się utrzymać równowagę jej domu. Podziwiana przez sługi, niewątpliwie przez nich szanowana, ale samotna. I ten ślepy na obecny w jego domu skarb Nabal. Pyszniący się zapewne jej urodą, ale piękno Abigail było tylko zewnętrznym przebłyskiem jej mądrego serca. Tyle, że jej mąż byl przekonany, że sam wie lepiej, rozumie więcej, patrzy dalej, więc rozsądek Abigail wydawał mu się zbędny. Na szczęście spotkała Dawida…
Strasznie pokrętna ta historia. Jak, zresztą, prawie wszystkie historie męsko-damskie. Ale ciekawa.
Będą dalsze?
Planuję 🙂