Jakub Apostoł:
„A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień. Zebraliście w dniach ostatecznych skarby.
Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków tuczyliście serca wasze w dniu rzezi”.
Psalm:
„Ubodzy duchem mają wstęp do nieba.
Taka jest droga zadufanych w sobie *
i przyszłość zakochanych we własnych słowach.
Są jak owce pędzone do Otchłani, *
śmierć ich pasie, zejdą prosto do grobu”.
Ewangelia:
„Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. (…) Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie”.
Bardzo osobiste memento dla mnie: bogactwo to nie tylko pieniądze. To także wiedza, erudycja, umiejętności retoryczne. Wszystkie w Niebie będą „zardzewiałe i zbutwiałe”, bo są tylko środkiem do celu. Są też zadaniem: głoszenia, umacniania, bycia tym, kto pełni posługę myślenia i przekazywania dalej dorobku poprzednich pokoleń. Oko jest symbolem poznania, widzenia prawdy – jeśli moje poznawanie prowadzi mnie do grzechu, bo staję się zadufana we własnych słowach, to lepiej z niego zrezygnować.
Bo inaczej zostaje tylko kamień młyński i mętna otchłań Wisły.
Chyba mam już szkic najbliższego rachunku sumienia…