I jego słynne 4’33”. Niewątpliwe sporo cytatów z tego utworu mamy na początku poniższej kompozycji. I to mnie zafascynowało: wibracja ciszy. Brak dźwięku staje się tak namacalnym elementem kompozycji złożonej z dźwięków.
To chyba słyszalny dowód na to, że muzyka rezonuje o wiele głębiej, niż w uchu wewnętrznym. I że jest bardziej odpowiedzią na wewnętrzne napięcie niż jego źródłem. Jakbyśmy nosili w sobie echo, które poszukuje wołania, przez które zostało zrodzone. Tajemnica.
A w roli mistrza jej ceremonii Leszek Możdżer:
„echo, które poszukuje wołania” – lepiej bym tego nie ujęła.
No a Możdżer is Możdżer, nie inaczej.
Oj tak, Możdżer rządzi : ]