Dużo wątków z Jasną Górą w centrum

Wczoraj byłam w Częstochowie, a dokładniej na Jasnej Górze. Przedstawiałam referat na sympozjum poświęconym „Dekalogowi” Krzysztofa Kieślowskiego. Była to druga część tego wydarzenia, pierwsza miała miejsce przedwczoraj na Uniwersytecie Opolskim. A wydarzeniem spustowym, jakby to ujęli psychologowie, całości, było 25-lecie premiery tego serialu w polskiej telewizji.

Wrażeń bardzo dużo, trudno rozplątać poszczególne wątki, ale jakoś nie mam ochoty stosować metod ala Aleksander Macedoński. Nie będzie przecinania. W takim razie na początek może pociągnę za wątek architektoniczny: do klasztoru przyjechałam z jednym z organizatorów – o. Michałem Leganem ESPPE (paulin na ludzkie). Wjechaliśmy boczną bramą, potem przez jakiś kosmiczny tunel w murach a potem wąziutką, stromą uliczkę wymagającą jazdy prawie rajdowej. Zaparkowaliśmy koło studni, potem były kolejne zakamarki, żeby dotrzeć do dolnego refektarza na śniadanie (z Krakowa wyjechaliśmy o 6.00 rano – bolało i organizm żebrał po przyjeździe o kofeinę). Potem były inne plątaniny pomieszczeń, schodów, korytarzy. Olbrzymie mrowisko naturalnie rozrastającego się w czasie budynku, przypominające organizm złożony z cegieł, wapnia i cementu z marmurowym nabłonkiem, tatuażami fresków i biżuterią wot i ołtarzy. Pogmatwane, ale też jakoś swojskie.

Teraz nitka Kieślowska. „Dekalog” głęboko mnie porusza za każdym razem, kiedy go oglądam. Kiedyś to było wyłącznie emocjonalne doświadczenie. Film, ze swoją szarą, naznaczoną oknami blokowisk, estetyką, do bólu doskonale oddawał klimat lat 80-tych w Polsce. Dziś mamy kolejną rocznicę „wybuchu” stanu wojennego i ten wybuch w 1981 r. jakby rozpylił nad Polską duchowy smog mający postać bezbarwnego kisielu. I ten kisiel jest w „Dekalogu”. A jednocześnie jest w tych filmach także szukanie odpowiedzi na pytania etyczne, namysł nad człowieczeństwem, deptanie po piętach ukrywającego się w człowieku Boga. Jak to słusznie wskazał, mówiąc o „Dekalogu III” o. dr Marek Kotyński (redemptorysta), reżyser często odwołuje się do Wcielenia jako klucza pozwalającego mu przekazać relację do Boga prawie bez mówienia o Bogu. Kieślowski miał uraz do instytucjonalnego Kościoła, bo kiedy zaczął się z nim oswajać, to „wyrzucono go zanim poprosił o wejście”. Opowiadał o tym Krzysztof Zanussi, a historia dotyczy publikacji w katolickim piśmie tekstu, który przedstawił Kieślowskiego jako autora, który kłamliwie podszywa się pod katolickość.

Tak na marginesie – Zanussi przytoczył też słodką anegdotkę, jak to jedna z dziennikarek telewizyjnych przyszła powiedzieć, że telewizja nie ma już pieniędzy na ten film, tymczasem do zamknięcia cyklu brakowało dwóch odcinków. Na ten argument „rozkoszna pani dziennikarka” (cytat z KZ) stwierdziła: „Ale nie przesadzacie? Osiem odcinków nie wystarczy?”.

Kieślowski pozostał poza instytucją, jednak „Dekalog” jest filmem głęboko religijnym. A na pewno daje się czytać w tym kluczu. Sama przekonałam się o tym, analizując „Dekalog VI”. Zaczęłam w nim szukać teologii ciała i, wykorzystując narzędzia m.in. zdobyte dzięki Dominikańskiej Szkole Patrzenia, ją znalazłam – antropologia Wojtyły i antropologia Kieślowskiego i Piesiewicza są bardzo podobnym spojrzeniem na człowieka, pełnym szacunku dla osoby. To nie jest tylko melodramat – to piękna opowieść o miłości i wstydzie a ks. Lis (drugi z organizatorów sympozjum) podzielił się potem jeszcze wątkiem chrystologicznym obecnym w tym filmie. Doświadczyć bycia pouczanym o chrześcijańskiej etyce i wierze przez człowieka poza Kościołem – to robi wrażenie. I uczy pokory.

A teraz trzeci wątek, już krótko. Kieślowski, Zanussi, wstrząsająca Droga Krzyżowa Dudy-Gracza a przede wszystkim wspaniała Ikona obok srebrnych plakietek-wot z kiczowato przedstawionym ludzkimi postaciami czy obrazów w bocznych ołtarzach zdecydowanie nie dosięgających poziomem artystycznym do Ikony, mieszanina sztuki wysokiej i „śliczności”. Zupełnie jak w domu, gdzie obok porcelany po babci mogą stać szklanki z IKEI albo fajansowe naczynia ze sklepu „Wszystko po 4 zł”. To jeden z przejawów fenomenu, jakim jest dla mnie Jasna Góra. Jeśli ktoś chce zobaczyc Polskę, tę prawdziwą a nie medialną, niech kiedyś sobie przesiedzi cały dzień w kaplicy Ikony na Jasnej Górze. Posłucha kolejnych mszy, kazań, popatrzy na przewijających się ludzi. Polska i Polacy w pigułce, z ich wadami, zaletami, stosunkiem do Boga, stosunkiem do siebie nawzajem. Ile razy tam  jestem, tyle razy mnie to uderza. I nad tym wszystkim Ona: cierpliwa, piękna, rozumiejąca. Bardzo intensywnie obecna. We właściwy sobie a dla mnie tajemniczy sposób wiąże to wszystko w całość, tka z tej ludzkiej plątaniny jedną tkaninę, choć świadoma słabości wielu nici. Niesamowita.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s