Kameduła o kobiecie swojego życia

Mam teraz na warsztacie książkę Jeana Leclerqa o Pawle Justinianim EC (czyli kamedule, nie mylić z dominikaninem o tym samym imieniu i nazwisku 🙂 ). Żył w XVI wieku i zgodnie z obowiązującym wówczas ogólnym trendem był refomatorem. Oraz humanistą. Po 10 latach usiłowań zreformowania kongregacji kamedulskiej, do której wstąpił, założył własną. Nosi ona nazwę Monte Corona i do niej należą nasi kameduli, na naszej Srebrnej Górze (oraz w naszym Bieniszewie) zapustelnikowani.

I redagując to cudo trafiłam na taki cytacik o św. Marii Magdalenie, patronce mojego bloga:

[P]ełnym typem życia eremickiego jest Maria Magdalena, jeśli przyjmiemy, że jest tą, o której Ewangelia mówi, że opłakiwała swoje grzechy, a potem żyła przy Panu: ona upadła Mu do nóg, gdy Jezus był na uczcie u faryzeusza. Znajdujemy ją znowu u Jego stóp, gdy wisiał On na krzyżu i znów rzuciła się do Jego stóp po Jego zmartwychwstaniu. „Tę Marię z Magdali, która od lat jest moją patronką, wszędzie znajduję z Jezusem: w podróżach Maria, na ucztach Maria, przy krzyżu Maria, przy grobie Maria i przy zmartwychwstaniu”.

Przez tą całość swojego życia, przez tą pilność w podążaniu zawsze za Panem, Maria Magdalena jest wzorem dla pustelnika: „Jeżeli chcesz prowadzić życie samotne, naśladuj Marię Magdalenę we wszystkim. W niej masz zrealizowane wszystkie elementy życia pustelniczego”.

Zwykle kojarzy się Magdalenę z pustelnikami, bo według legendy zmarła jako pokutująca pustelnica. Tymczasem dom Justiniani wykazał, że to nie o to chodzi w istocie. Magdalena nie tylko jest apostołką apostołów – jest także ikoną życia eremickiego. Dopiero kiedy przeczytałam Justinianiego, zrozumiałam jak prawdziwe jest to stwierdzenie. Szczególnie uderzył mnie motyw trwania przy stopach Jezusa – rzeczywiście w Ewangeliach (poza katalogiem kobiet chodzących za Jezusem u Łukasza) Magdalena zawsze jest u stóp Pana. A potem, kiedy pozostaje jej tylko tęsknota, staje się tym, kto pokutując, dokonuje przebłagania. W kim dokonuje się to przebłaganie.
A przecież przebłagalnię w Światyni nazywano właśnie „podnóżkiem stóp Jahwe”. Jak głęboko musiała doświadczyć miłości Boga, jak bardzo musiała być jej pewna, skoro stała się tak bezwzględnie posłuszna… Tak bardzo uniżona i ogołocona…

5 myśli nt. „Kameduła o kobiecie swojego życia

  1. Rzeczywiście piękna interpretacja tej postaci. Btw. czy niedługo będziemy się cieszyć polskim tłumaczeniem książki Jeana Leclerqa o Pawle Justinianim?

    • Tu dużo zależy od wydawnictwa, ale mam nadzieję, że niedługo, bo książka dobrze wpisuje się w ogłoszony przez papieża Franciszka Rok Życia Konsekrowanego.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s