Miłosierdzie i bogactwo

Łukasz jest mistrzem humoru sytuacyjnego, plastycznego opowiadania i wyrazistych choć oszczędnych w słowach, scenariuszowych wręcz opisów wydarzeń. Dlatego u niego zawsze istotny jest kontekst. Trzeba rozejrzeć się na planie, dostrzec detale, niby bez znaczenia, a nadające opowieści dodatkowych smaczków.

Dziś jest o bogaczu i Łazarzu. Ale spójrzmy szerzej: cały wątek zaczyna się tak naprawdę w 15. rozdziale. Do Jezusa przychodzą grzesznicy, co rodzi szemranie faryzeuszy, zarzucających Nauczycielowi, że ich przyjmuje. Jezus najpierw mówi o potrzebie szukania zagubionej owcy, zagubionej drachmy, o miłosiernym ojcu i oburzonym starszym synu. Wszystkie te przypowieści odwołują się do stanu posiadania: utraty, zmarnotrawienia oraz wskazują na miłosierdzie. Wątek bogactw jest tam najpierw nieśmiały, ot, akurat tak dobrane przykłady. Ale Jezus niczego nie robi przypadkowo, szczególnie, gdy naucza. W historii o obrotnym rządcy temat posiadania wybrzmiewa bardzo mocno, dodatkowo „podbity” pouczeniem o tym, że nie można służyć Bogu i mamonie.

Faryzeusze zaczynają podrwiwać.

Ha, czyli dotarło i zapiekło. Może jedynie na poziomie podświadomości, ale zapiekło. „Chciwi na grosz”, pisze o nich Ewangelista. Co prawda, żeby sprowokować reakcję było potrzeba czterech przypowieści i dość bezpośredniego podsumowania, ale najwyraźniej Jezusowa zabawa z faryzeuszami w podgrzewanie żaby w garnku z zimną wodą ostatecznie sprawiła, że żaba zagotowała i zaczęła drwić.

Z tym, że to nie koniec. Po wyraźnym podkreśleniu przez Jezusa, że ani jota, ani kreska nie zmieni się w Prawie (także małżeńskim), opowiada On kolejna przypowieść. I znów jest o bogactwie i miłosierdziu, jak dziś mieliśmy okazję usłyszeć. Kończy ją surowe i niesłychanie mocne zdanie, które Pan wkłada w usta Abrahama: „Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą” (Łk 16,31).

To mówi Ten, Który powstanie z martwych. I który pójdzie na krzyż ze świadomością, że mu nie uwierzą. Właśnie ci spośród faryzeuszy, którzy byli chciwi na grosz, chlubiący się na ulicach swoją pobożnością i ofiarami, ale bez miłosierdzia. Ci, którzy słuchają, ale nie słyszą, co i tak nie wyklucza ich z zasięgu Bożej miłości. W końcu ojciec chciał, aby także starszy syn uczestniczył w uczcie.

To, że Jezus splata wątek bogactwa i miłosierdzia, jest bardzo znaczący. Jego wagę wychwycą twórcy zakonów żebrzących (mendykanckich): i Franciszek, i Dominik mają serca pełne miłosierdzia i każą swoim braciom żyć w ubóstwie. Dzisiejsza ewangelia tłumaczy czemu – bogactwo zaślepia i to bez względu na to, czy jest to majątek materialny, intelektualny czy duchowy. Diabeł gotuje człowieka za pomocą lęku przed brakiem posiadania jak żabę, aż ten dochodzi do etapu, kiedy nie jest w stanie rozpoznać dobra i zła. Wszystko sobie zracjonalizuje, uzasadni tyle tylko, że te racjonalizacje i uzasadnienia uniemożliwią mu usłyszenie Boga i rozpoznanie Go. Bo aby Go usłyszeć, musiałby przestać racjonalizować i uzasadniać. A wtedy spod warstwy pozłoty mogłoby wyłonić się coś z parszywem obliczem drobnego cwaniaczka, po czym okazałoby się, że to lustro…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s