Jesień sciera z pejzażu puder i patynę lata. Na tle intensywnego błękitu nieba września przełamującego się w październik coraz mocniej rozbłyskuje czysty brąz, miedź i złoto. Tylko w jesieni i na wiosnę ten błękit jest tak wyrazisty, tak czysty. Nawet w mroźne, zimowe dni po nocnej śnieżycy niebo nie ma tak głębokiej barwy.
Powietrze jest niewiarygodnie lekkie, z mocną nutą porannego chłodu w miarę dnia coraz mocniej przełamanego słońcem. Cierpkie, coraz bardziej cierpkie od zapachu opadających liści i słodkie, bardzo słodkie od zapachu dojrzałych jabłek. Jesień wydobywa spod letniej spiekoty kolory wiosny, ale jakby dojrzalsze, cięższe doświadczeniem, głębsze. Ciepłe i mocne, wyraziście wybrzmiewają na kontrastowym burdonie nieba.