Pora zakopać wojenny topór i powiedzieć głośno tudzież napisać jasno: Miłosz wielkim poetą jest. Nie potrafię przekonać się do niego jako człowieka, ale poetą był wielkim. Przykład? Bardzo proszę:
Równina do brzegu słońca
Miazgą skorupek pokryta.
Ich warstwa rześko chrupiąca
Pod mymi butami zgrzyta.
O świecidełka wy płone
Co radowałyście barwą
Teraz ach zaplamione
Brzydką zakrzepłą farbą.
Leżą na świeżych kurhanach
Uszka i denka i dzbany.
Niczego mi proszę pana
Tak nie żal jak porcelany.
To fragment „Piosenki o porcelanie” (całość tutaj). Polecam głośną lekturę, dzięki niej łatwiej uchwycić wyraźny rytm, melodię tej piosenki. I nie tylko to: w głośno wypowiedzianych słowach słychać opisywane fenomeny (chodzi mi szczególnie o tę warstwę skorupek rześko chrupiącą – majstersztyk, jeśli chodzi o onomatopeje!). Wiersz pisany tuż po wojnie, pełen podskórnego napięcia traumą. I jakoś też mi bliski w treści – po wojnie zwykle podlicza się straty w ludziach, materialne, a gdzieś na marginesie, poza zapisem medialnym, pozostaję splądrowane muzea, zniszczone rękopisy i starodruki.
Kiedy ostatnio w Egipcie miały miejsce zamieszki, spalono kilka klasztorów i kościołów, w tym też takie, w których przechowywano bezcenne, unikatowe manuskrypty. Część opowieści o naszej historii, wspólnej, bo islam ma korzenie też w chrześcijaństwie, poszła z dymem. A historia to tożsamość, a potrzeba określenia swojej tożsamości to jedna z najgłębszych potrzeb człowieka, bardzo blisko potrzeby biologicznego przetrwania. Takie dziwne z nas zwierzęta, że trwanie nam nie starcza, potrzebujemy jeszcze do niego sensu.
Więc mi też żal „porcelany”. Oczywiście gdyby mi kazano wybierać między porcelaną a człowiekiem, wybrałabym człowieka.
Ale żal.
Co do sensu, ale w bardzo innym tonie: https://www.youtube.com/watch?v=b4idqbWss7U
Co do Miłosza… BARDZO LUBIĘ. Za poezję właśnie. Na przykład (i nie tylko) tę: https://www.youtube.com/watch?v=grLRuoS7fsE
z pozdrowieniami
Potemy rządzą – „Wiem! Wiem! Bo wszyscy tak robią!” 😀
Piosenka też cudna, oj cudna…
Dzięki, odpozdrawiam!
a mnie się bardzo podobało: „znam jednego profesora – ma cztery doktoraty, a też je, śpi, pracuje”… może na fali ciągłego znaku zapytania nad moją finiszującą mgrką 😉
A co do piosenki – lubię całą tę płytę Agi. Tyle tylko, że zapoznałam się z nią w wersji anglojęzycznej i bez Turnaua. „Piosenka o końcu świata” też jest ładna bardzo. Polecam. I dobrego dnia.
Wzajemnie dobrego 😉