Cytat z Twierdzy Antona de Saint-Exupery, tak w temacie konfliktów na Bliskim Wschodzie:
„Pokój nie jest stanem, który można osiągnąć poprzez wojnę, Jeśli wierzę w pokój wywalczony bronią, zginę, rozbroiwszy się. Gdyż pokój można osiągnąć tylko budując pokój. Tylko otrzymując go i chłonąc, i gdy każdy w moim królestwie znajdzie wyraz swoich własnych pragnień. Tylko niewydolność języka przeciwstawia sobie ludzi wzajemnie: pragną bowiem wszyscy tego samego. Nie spotkałem nigdy człowieka, który by pragnął nieładu, podłości czy zniszczenia.
[…] Pokoju nie można narzucić. Jeśli chcę tylko pokonać wroga, buduję jego wrogość i urazę. Wielkość jest tylko w nawracaniu, a nawracać kogoś, to przyjmować od niego.”
Też kiedyś wierzyłam, że wszystko jest kwestią do dogadania, zbudowania właściwej ścieżki dialogu. Ale życie nauczyło mnie, że są ludzie, którzy nie chcą dialogować. Pragną nade wszystko zrealizować swoje pragnienia i jeśli do tego ma prowadzić nieład, podłość i zniszczenie – będą ich pragnąć. W takim przypadku nie ma miejsca na negocjacje: należy się od nich odciąć, albo z nimi walczyć. Gdyby w 1939 roku Anglia i Francja zamiast dialogować, przyjęły zdecydowane stanowisko wobec III Rzeszy, nie byłoby 6 lat rzezi.
Czy sytuacja w Syrii, Egipcie i im podobnych jest analogiczna do europejskiej w 1939 roku? Nie wiem, nie znam dobrze tamtych realiów politycznych.
Ale patrząc na efekty interwencji militarnej USA w Iraku, mam złe przeczucia…