Towarzystwo Dyskryminacji Żab

Uczestniczyłam dziś w jego działalności. Miała ona formę pospolitego ruszenia, na którego czele stała dzielna niewiasta (Agnieszka Stec – zapamiętajcie to imię, zaiste świetny to kantor, nota bene prowadzi DOLową Szkołę Kantorów, warto się zapisać), zorganizowanego nie dość, że w czterech sekcjach (niech żyje promowanie podziałów!), to jeszcze strasznie seksistowskich, bo dwie czysto kobiece, a dwie czysto męskie. Sekcje, oczywista.

A zebraliśmy się tam, żeby pośpiewać ku czci św. Jacka Odrowąża, jednego z pierwszych polskich OP, jedynego świętego z Polski wśród tych, których rzeźby wieńczą kolumnadę Berniniego (tu można sobie popatrzeć, jak ktoś nie wierzy – to ten zakonnik na pierwszym planie, z monstrancją i jakowymś zielem, chyba to lilija), przez biskupów kojarzonego z kultem maryjnym i eucharystycznym, przez lud – z pierogami (takie wnioski można było wysnuć z dzisiejszego kazania bp. Jana Szkodonia). Co lepsze – oba skojarzenia prawidłowe. Bo Jacek taki był i jest, od początku założona przez niego prowincja Zakonu Kaznodziejskiego ma wyraźny charakter duszpasterski, tylko czasem przeważa upowszechnianie kultu, czasem pierogi, czyt. [ich] konsumpcja.

Zebrała się nas całkiem spora gromadka, wbrew początkowym obawom spokojnie zaśpiewaliśmy z podziałem na głosy i myślę, że nawet dało się przy tym śpiewie pomodlić celebransom i ludowi. Przypomniało to mi mszę w noc śmierci Jana Pawła II, kiedy zjechaliśmy się wszyscy, ci związani z dominikanami, nie wołani, bez wcześniejszych ustaleń. Nie było prób scholi: po prostu stanęliśmy według głosów na naszym zwykłym miejscu, bracia kantorzy podali repertuar i zaśpiewaliśmy. Jest w tej zdolności do udanej improwizacji coś pięknego, ale nie ma w tym łutu szczęścia czy przypadku – jest wiele lat pracy i wspólnego śpiewania, które pozwala ostatecznie na taką dezynwolturę. Jest też wewnętrzne poczucie „bycia u siebie”; przynależności do tego miejsca, tej wspólnoty. Oba elementy bardzo liturgiczne: nie ma pięknej liturgii świątecznej bez codziennej starannej celebracji. I jeśli na mszy nie czuję się u siebie, wśród swoich, to też trudno będzie mi się na niej spotkać z Panem.

Cieszę się, że w tym roku bracia zdecydowali się uczcić jakoś szczególnie św. Jacka. Była msza z bogatszą oprawą, sprawowana przez wspomnianego wyżej bp. Jana, wielu gości. Święty Odrowąż jest tego wart, nie tylko dlatego, że to mocny patron, nie gardzi pomaganiem nawet w sprawach bardzo codziennych (np. zbyt głośnych sąsiadów, których inaczej, jak cudem, uciszyć się nie da), ale też dlatego, że to wspaniały człowiek i ojciec polskiej prowincji OP. Mam nadzieję, że uroczysta msza w jego uroczystość pozostanie stałą praktyką. Bardzo mam nadzieję. Zresztą dzisiejsze tłumy na mszy konwenckiej chyba potwierdzają, że to dobry kierunek.

A skąd w tym wszystkim żaby i ich dyskryminacja? Chodzi o śpiewanie tzw. „płaskiego e”. Bo to trudna głoska jest i jak źle się ustawi ten, no, aparat głosowy, to wychodzi nosem zamiast z głębi gardła i sprawia, że schola brzmi jak stadko rechoczących żab, w dodatku afektowanych. A św. Jacek słynął z prostoty więc nie uchodzi, nie uchodzi…

4 myśli nt. „Towarzystwo Dyskryminacji Żab

  1. jednej myśli się uczepię: też czuję się tam, jak u siebie. niebezpieczeństwo jest takie, żeby się przypadkiem nie zasiedzieć w swoim ciepłym grajdołku, ale mieć odwagę wychylić zeń łeb, a czasem też go opuścić. Ale prawdą jest, że jak tak sobie pomyślę o krakowskich OPach (na tle różnorakich obserwacji i rozmów o Kościele), to z całym ich niebyciem idealnymi, błogosławię Pana, że są. I niech ich św. Jacek prowadzi. 🙂
    z pozdrowieniami.

    • tak, nie pomyślałam w ten sposób – rzeczywiście ryzyko zasiedzenia się jest duże a w powołaniu przecież jest głoszenie

      coś czuję, że zaraz strzelę drugi wpisik ;>

  2. 🙂 o. natchnieniem to chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam :P…
    dużo by mówić na ten temat. prawdą jest, że cieplej się na sercu robi, gdy jest dokąd wracać. Wracać po to, by zaczerpnąć, by nacieszyć się Obecnością i obecnością i móc wychodzić na dłużej i dalej. By się przez nas przelewało i rozlewało dalej. Troszkę o tym myślę czasem i przyznać muszę, że nie do końca jest to proste.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s