Roztropność, wstrzemięźliwość, sprawiedliwość i męstwo.
Roztropność, czyli: wiedzieć kiedy, jak i komu a przede wszystkim w jaki sposób. Powiedzieć coś, zrobić, pomóc lub przeszkodzić.
Wstrzemięźliwość, czyli sztuka znajdowania zdrowego umiaru we wszystkim, od słów po przyjemności stołu i nie tylko stołu.
Sprawiedliwość – zdolność oddawania każdemu tego, co mu należne lub do czego się wobec tej osoby zobowiązaliśmy.
Męstwo, czyli sztuka ataku i obrony. Tak, ataku też, gdy to konieczne. Upartej obrony także, gdy ktoś narusza nasze granice: osobiste i wspólnotowe.
Jeśli jeden z nich nie działa lub działa słabo, drzwi jeszcze da się otworzyć, ale z czasem psują się przez to pozostałe zawiasy i drzwi działają coraz gorzej. Są permanentnie otwarte lub zatrzaskują się i za nic ich się nie otworzy.
Bez roztropności wstrzemięźliwość staje się ubóstwieniem ekstremum lub będzie krzywdzić otoczenie („Wszystko, czego potrzebuję, to kawałek dobrze wypieczonej grzanki”, parafrazując mistrza CSL), męstwo – popisywaniem się w najmniej odpowiednim momencie sobą samym, sprawiedliwość – okrucieństwem.
Bez wstrzemięźliwości roztropność zamieni się w kunktatorstwo, sprawiedliwość w sztywne trzymanie się reguł lub pobłażanie, męstwo w brawurę lub tchórzostwo.
Bez męstwa pozostałe cnoty pozostaną cnotami ukrytymi i powoli zanikną, bo jak rośliny potrzebują światła, tak cnoty wymagają ćwiczenia.
Bez sprawiedliwości wreszcie pozostałe cnoty będą prowadzić do właściwych decyzji, ale będą one realizowane bez poszanowania relacji z innymi i z sobą samym (wobec siebie też winniśmy być sprawiedliwi – jeśli potrzebuję odpocząć, to odpoczywam; jeśli obiecałam sobie, że danego dnia idę na trening, idę na trening – moja psychika i ciało będą mi wdzięczne).
Dobry schemat do zrobienia rachunku sumienia. Do bólu skuteczny.
SŁOWNICZEK
aretologia – (grec. arete – cnota) nauka o cnotach
zawiasy – opisane tu cnoty to tzw. cnoty kardynalne, nazwane tak od łac. cardo – zawias; cnoty zasadnicze, od których zależy rozwój pozostałych
parafraza CLS – cytata z „Listów starego diabła do młodego” – chodzi o sytuacje, gdy wstrzemięźliwość danej osoby wymaga od jej otoczenia chodzenia na paluszkach i dogadzania jej/jego wybrednej ascezie).
Jak już tak ktoś chce ćwiczyć ascezę i zdobywać cnoty to ja wolę nie wiedzieć o tym, bo często wygląda to tak, że poucza się innych, innych chce zmienić i innych ludzi katuje swoim pragnieniem doskonałości.
To znaczy, że nie ma cnoty roztropności i wstrzemięźliwości. Czasem pouczenie jest potrzebne, są nawet tacy, n aktórych ciąży obowiązek pouczania. Mało przyjemny