Można powiedzieć: „Nie sól zimnej wody, bo trzeba dłużej czekać, żeby posolona się zagotowała”, a można też: „Nie sól zimnej wody, bo wodny roztwór chlorku sodu ma wyższą temperaturę wrzenia niż woda z kranu”.
Można powiedzieć: „Bardzo mi przykro, że zmarł ktoś tobie bliski”, a można też: „Odczuwam głęboki dyskomfort psychiczny z powodu ustania procesów życiowych osoby, z którą byłaś/eś emocjonalnie związany”.
Można powiedzieć: „On jest popier…ny”, a można: „On zdecydowanie odstaje od ogólnie przyjętej normy zdrowia psychicznego, co skutkuje łamaniem powszechnie przyjętych w naszej kulturze reguł zachowania”.
Można powiedzieć: „Spier…aj”, a można: „Bądź łaskaw oddalić się stąd możliwie szybkim krokiem w dowolnie wybranym przez siebie kierunku”.
Można powiedzieć: „Kobiety wolą mężczyzn z innej wsi”, a można: „Samice ludzkiego gatunku dbają o zróżnicowanie puli genowej swojej populacji”.
Można powiedzieć… wiele można powiedzieć. A potem przetłumaczyć na naukawy bełkot.
A i tak testem na prawdę pozostaje tłumaczenie z bełkotu, przepraszam – języka specjalistycznego na „nasze”. Tylko największe hardcory to przetrzymują.
Bo można powiedzieć: „Najgłębszą naturą wewnętrznej parenezy Trójcy jest osobowy dar z siebie”, a można: „Bóg jest miłością”. I to dalej będzie prawda… Najgłębsza.
PS
Fajna zabawa z tym tłumaczeniem : ]
Ale fajniaste 😉
🙂
Produkującym taki bełkot zawsze mam ochotę powiedzieć „nie cudzołóż i odejdź w pokoju”.
hehehe, a kusiło mnie, żeby podać ten rebeliancki przykład, ale stwierdziłam, że to poniżej mojego twórczego myślenia i wykombinuję własne 😀
a ja się nie opanowałam 😉
Tylko jak tę najgłębszą prawdę przekazać innym? Jak się przebić przez slogan? Jak przekazać ważne, fundamentalne treści słowami wypranymi ze znaczeń? Przywracanie znaczeń słowom nie bardzo ma sens, z językiem nie wygrasz. Wciąż trzeba szukać nowych sposobów, by wyrazić stare treści. Świeżego, zrozumiałego języka. „Bóg jest miłością” to slogan, którego nie zrozumie ktoś, kto nie dowie się tego w inny sposób.
„Bóg jest miłością” to zapakowany precyzyjnie skarb. Tylko trzeba do niego dojrzeć. Czasem są rzeczy, których nie da się powiedzieć inaczej, trzeba czekać, aż odbiorca dojrzeje do rozpakowania 🙂
Ale pewnie szukać trzeba. Komunikacja to ważna rzecz…
„pewnie szukać trzeba” – Tak bez przekonania to piszesz, jakby to był mało istotny drobiazg. Cała Ewangelia to mistrzowski przejaw komunikacji. Zmienia się świat, język, realia życia – trzeba zmieniać komunikację, szukać. A nie siedzieć, jak smok na drogocennych kamieniach. Niemal dwa tysiąclecia trwało, póki Kościół przemówił ludzkim głosem. Trochę długo…
Akurat „Bóg jest miłością” jest bardzo ludzkim głosem, inna rzecz, że myśmy z tego zrobili slogan 😦
“Bóg jest miłością” to slogan, którego nie zrozumie ktoś, kto nie dowie się tego w inny sposób.” Dżef napisał dokładnie to, co już miałam pisać w komentarzu, ale praca mnie pochłonęła. To niesprawiedliwe, że kto inny wypowiada moje błyskotliwe myśli 🙂
„Akurat “Bóg jest miłością” jest bardzo ludzkim głosem, inna rzecz, że myśmy z tego zrobili slogan” – no właśnie, zrobiliśmy. My lub nasi poprzednicy, nieważne. Ważne, że teraz ten precyzyjnie zapakowany prezent jest owinięty tytanową wstążeczką, do której nie dołączono ani zamka ani klucza. Slogany zabijają miłość, zabijają wiarę, i skutecznie tłumią nadzieję na zrozumienie. Więc, kochane smoki, ruszmy d… z tych „naszych” skarbuni! Bo one przecież nie są tylko dla nas…
Ech, czuć w tych komentarzach, że zbliża się kolejna część „Hobbita” – te smocze metafory… 😀