Xeniteia

Greckie słowo oznaczające formę ascezy polegającą na trwałym porzuceniu domu, czyli na permamenetnym byciu xenos – obcym. Uprawiali ją niektórzy z Ojców Pustyni i ich uczniów. W momencie, kiedy już się zakorzenili, okrzepli i zagospodarowali, porzucali swój erem i szli dalej. Nie ze znudzenia, ale po to, by pozbyć się komfortu poczucia bezpieczeństwa, nabytych nawyków działania, wynikających z przestrzeni, którą ukształtowali, wreszcie: doświadczyć całymi sobą, że są pielgrzymami z dala od Pana*. To prawda, że w apoftegmatach znajdziemy też zachętę do pozostawania pomimo wszystko w celi – xeniteię mogli uprawiać jedynie ci, dla których była ona wyzwaniem i trudnością, nie – formą ucieczki.

Doświadczam właśnie teraz pewnej formy xeniteia. Rzeczy ograniczone do koniecznego minimum, zniknięcie przestrzeni, w której wszystko było znane, bycie gościem w cudzym domu. Ludzie przesympatyczni i pomocni, ale poczucie utraty swojego punktu w przestrzeni – dolegliwe. I potrzebne, bo nie pozwala zasnąć, ugrzęznąć w marazmie. Zmusza do oswajania nowych rzeczywistości, pokazuje jak ulotne jest czasem to, na czym buduję swoją stabilność. I zmusza do pytań o hierarchię wartości. Rachunek sumienia sam się robi.

*Mądrości wyczytane w książce prof. Ewy Wipszyckiej „Drugi dar Nilu”, którą miałam właśnie na warsztacie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s