Judaszowa środa

Dzień, w którym Kościół, Matka nasza, przypomina nam przez czytanie z Ewangelii, że często tylko dlatego nie zdradzamy, że chroni nas łaska i podtrzymuje Duch. Tymczasem są takie próby egzegezy postaci Judasza, które starają się go wybielić i wybronić (czasem przy okazji szkalując św. Jana, że on o tym złodziejstwie to tak napisał ze starczej zjadliwości i chcąc przelać na Judasza złość na siebie samego, że też stracił wiarę).

Jednak słuchając dziś o tym, jak Juda z Kariotu, syn Szymona, sprzedaje swojego Mistrza, pomyślałam, że nie jest to niemożliwe. Że tylko za 30 srebrników? A czemu „tylko”, skoro za tę kwotę można było kupić ładny kawałek gruntu? Albo niewolnika? Skoro Chrzciciel mógł zostać ścięty dla wdzięków nastolatki, to czemu Jezus nie miałby być sprzedany za równowartość pola? Jedno i drugie jest absurdem, ale jedno i drugie świetnie mieści się w naszej, ludzkiej małości serca.

Zresztą – przecież dziś też możemy zobaczyć to samo. Handel sakramentami (bo jak inaczej nazwać określanie cennika za mszę?), bycie księdzem, bo to daje stabilną pracę i niezłe dochody (przy dobrych układach w kurii/z przełożonymi) a przy okazji też poczucie „bycia kimś”, schowanie do kieszeni sumienia, jeśli da się zarobić więcej przy jego zagłuszeniu. Przymykanie oka na dziejące się pod bokiem zło, bo to kumpel z rocznika/przyjaciel/świetnie zarządza finansami diecezji/zgromadzenia, tyle już włożyliśmy w jego wykształcenie, że teraz szkoda tracić taką „inwestycję”. A kiedy okazuje się, zwykle około 40-tki/50-tki, że jednak nie da się do końca zagłuszyć serca – ostatni pocałunek i czas zacząć nowe życie. Tak, piję tu wyłącznie do księży, bo Judasz był apostołem. Był najbliżej.

I patrząc na to, co miewa (na szczęście tylko miewa) miejsce w Kościele, wierzę, że Judasz, po rozczarowaniu jakim musiał być dla niego wjazd Jezusa do Jerozolimy, a dokładnie fakt, że Jezus nie wykorzystał okazji do zostania królem, po prostu Go sprzedał. Chciał jeszcze coś ugrać, może się też odegrać, w końcu jakoś tam grał przez te kilka lat. Nie powstrzymało go nawet ostrzeżenie Jezusa, że dla zdrajcy lepiej byłoby, aby się wcale nie narodził. Wstał i wyszedł w noc, by zatańczyć, jak Salome, do rytmu pobrzękujących w trzosie srebrników.

3 myśli nt. „Judaszowa środa

  1. Nowe życie po 50? Czemu nie? Na tą prawdziwą i jedyną miłość nigdy nie jest za późno…Dla niej można poświęcić dobre imię, prestiż, reputację i zaufanie ludzi aby być z tą jedyną, ukochaną kobietą bez której nie można już żyć, śniąc o niej od pierwszej chwili gdy tylko pojawiła się, tak piękna jak piękna może być tylko pierwsza, czysta i niewinna miłość, to słodkie połączenie dusz dające im nowe życie, od pierwszej chwili gdy zobaczyli się i natychmiast rozpoznali, odszukali i znaleźli by móc znowu razem być i rozmawiać, rozmawiać ze sobą bez końca, nie zasypiając już nigdy aby po przebudzeniu nie okazało się, że był to tylko sen…
    Ale jest jeszcze większa Miłość i jeszcze większe Życie a gdy dusza człowieka – kapłana łączy się z duszą Boga wtedy Bóg działa w nim, swoją mocą jednoczy ze sobą wszystko co kocha aby dać ludziom swoje Życie, swoje Istnienie, swoją wieczną Miłość. To jest ofiara. A ona jest czymś o wiele ważniejszym niż prestiż w oczach ludzi. To niepodważalny autorytet Krzyża, moc jedynej objawionej wszystkim ludziom prawdy o tym czym rzeczywiście jest prawdziwa, czysta i niewinna, wieczna miłość.

  2. ostro podsumowane i zinterpretowane odejścia księży jako postępek iście Judasza. Zdrada, srebrniki i te sprawy… Uproszczone, sloganowe, spłaszczone ujęcie, chyba że ktoś ma boski wgląd w ludzkie serca… Pozostaje zatem zamilknąć wobec tej wszechwiedzy i iście głębokiej interpretacji i oceny.

    • Tak się obawiałam, juz po napisanie, że to może być tak zinterpretowane, ale mi chodziło o co innego: to nie samo odejście z kapłaństwa jest judaszową zdradą, ale podejście do kapłaństwa z gatunku „co mogę na tym ugrać”, albo traktowanie święceń jako sposobu na zarobek/zrobienie kariery, ewentualnie praca formacyjna polegająca na liczeniu wyświęconych „sztuk” a nie szukaniu prawdy sumienia u podopiecznych. Niestety, znam z praktyki takie przypadki.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s