Obejrzałam sobie właśnie kolejną sacrolaborkę (aż kusi napisać: sacrolaborcę) o grzechach głównych i tak mi przyszło do głowy jeszcze jedno lekarstwo na zazdrość. Ojciec Paweł wspomina o wdzięczności i oczywiście ma rację.
Mnie pomyślało się trochę innym aspektem. Zazdrość, jak każdy grzech, jest skupieniem się na sobie a w zasadzie: skupianiem i to coraz większym. Można więc spróbować ją leczyć oderwaniem się od siebie i dostrzeżeniem, że dobro jest dobrem i wzbogaca cały świat (także mnie) nawet wtedy, gdy do mnie nie należy. To dobra metoda zwłaszcza przy dobrach niewymiernych a wartościowych, jak na przykład piękno czy intelekt.
Posłużę się przykładem czysto babskim (8 marca zobowiązuje!). Otóż wyobraźmy sobie, że przeciętna pod względem urody niewiasta zauważa śliczną młodą kobietę. Nie dość, że ładną, to jeszcze ubraną elegancko, w sposób podkreślający jej urodę (na przykład subtelną kasztanowłosą „jesień” w zestawie ciepłych, głębokich czerwieni – ostatnio widziałam taką Cudowność u dominikanów). Najpierw dopada taką niewiastę zazdrość, ale pomyślcie innym tropem: dzięki tej piękniejszej jest w świecie więcej piękna. Zresztą, jest ona genialnym dziełem Stwórcy, które należy podziwiać i (czemu nie?) ucieszyć się, że takiego zdolnego Stwórcę mamy. Jest ona chodzącym powodem do uwielbienia Boga. Szersza perspektywa ujawnia uwalnia, daje oddech. Warto oderwać się od siebie. Warto poczuć tę niesłychaną lekkość przestrzeni.
W końcu i tak jesteśmy bezwarunkowo kochani. I tego się trzymajmy 🙂
A tu rzeczona konferencja o. Pawła:
ostatnio u kogoś dojrzałam „sacrolaborki” i zdałam sobie sprawę, że mój mózg z automatu przekształca tę nazwę na „scrabolaki”… Zaczynam pytać siebie dlaczego i kto to są scrabolaki, ale na razie nie uzyskałam odpowiedzi… Aż chyba zacznę to oglądać.
A co do przykładu z kobietą – dla mnie jest on baaaardzo odebrany od rzeczywistości. Prostsza jest wdzięczność 😉
Tak, jest prostsza 🙂 Tylko się podzieliłam tym, co mnie naszło, jak słuchałam padre przeora. Zresztą tu też gdzieś ta wdzięczność przebija.
oderwany od rzeczywistości, nie odebrany, rzecz jasna. 😉
Ha! Ja też na hasło zazdrość od razu mam skojarzenie myślowe ‚myślenie dlaczego ja/ktoś czegoś nie ma’ = jest przez to gorszy. Ale faktycznie można przełamać to prostym myśleniem, że np ma się coś innego, lepszego ewentualnie, że każdy jest inny i niekopiowalny.
A najprostsze jest cieszenie się z tego, co jest. A od tego przechodzi się do wdzięczności.
Ech… w myślach to było prostsze,napisać trudniej:P
PS. Czy można przycupnąć sobie tu na stałe? 😉 Nie jestem teologiem (nie wypowiem się tak mądrze jak stali czytelnicy…), studiuję dopiero i zupełnie co innego, ale czytam tego bloga już od… dłuuugiego czasu, fakt, że z przerwami, ale dzielnie nadrabiam;) I bardzo mi się tu podoba! 🙂 Pozdrawiam:)
Zapraszam serdecznie 🙂 I zapraszam do komentowania, miło mi jest dowiadywać się w jakim kierunku idą skojarzenia po lekturze, zresztą zawsze warto się dzielić 🙂
A wyobrażasz sobie, Elu, taką sytuację, że widzę jakąś piękną kobietę – wprost cud – podchodzę do niej i mówię : „B., jaka Ty piękna jesteś, wspaniale, że jesteś i mogłem Cię zobaczyć, dziękuję Ci, warto jednak było żyć…” Ja to wszystko bezinteresownie i wdzięcznie – no, ale ciekawe, co pomyślałaby ta dziewczyna 🙂
I piszę to szczerze, bez ironii – zauważyłem zresztą, że okazywanie kobietom szczerych wyrazów podziwu, z różnych zresztą powodów, właściwie zawsze kończy się tym, że uznają kogoś takiego za podrywacza, zakochanego, itp. Takie mam doświadczenie 🙂
I tu odsłania się istota rzeczy: my się identyfikujemy z naszymi zaletami i wadami. Jeśli nam czegoś brakuje – przykro nam, bo wydaje się, że brakuje tego NAM. Jeśli coś mamy – wydaje się, że punktujemy, a każdy człowiek, który do nas się zbliża, chce z tego skorzystać; zwłaszcza gdy jest „podejrzanie” miły.
A naprawdę nie ma żadnej naszej zasługi ani winy w tym, że urodziliśmy się kobietą/mężczyzną, piękną/ym czy mniej, zdolną/ym czy mniej – jesteśmy tylko dzierżawcami. „Słudzy nieużyteczni jesteśmy…” I wtedy jest już po zazdrości.
O, a to jeszcze jedna metoda 😀 radzenie sobie z zazdrością.
A okazywanie podziwu mężczyznom kończy się tak samo 🙂 Też przetestowałam 😀