Drzewko a Król

Zwykle na Gody Słowianie przynosili do izby snopek zboża, mocno związany słomianymi powrósłami. Stał cicho przez okres Bożego Narodzenia w kącie, a na wiosnę był młócony i ziarno z niego było mieszane z ziarnem siewnym, by zapewnić dobre zbiory. Snopek ten nosił nazwę „Króla” i widzę w nim dziękczynienie za plony i prośbę o nie w roku następnym. Widzę także Chrystusa: ziarno oczekujące na siew, który dokona się na krzyżu.

W XIX wieku przywędrowała do nas z krajów niemieckojęzycznych choinka. Nota bene byli tacy publicyści, którzy widzieli w niej wyraz germanizacji polskich zwyczajów i wieszali na niej przysłowiowe psy zamiast baniek. Choinka przeżyła ich felietony i jest jednym z koniecznych elementów Bożego Narodzenia. Jest w niej jednak pewien smutek. Proszę mnie tu nie obdarzać opinią epigona XIX-wiecznych publicystów. Po prostu ubierając choinkę nie potrafię się opędzić od myśli, że wkrótce trzeba będzie ja rozebrać i zamieni się w wyschnięty drapak (chyba, że ktoś ubiera drzewko w donicy, które potem może wysadzić do ziemi). Podobną myśl zresztą wyczytałam kiedyś w którejś z Ziołowych książek. To zielone drzewko w gruncie rzeczy jest strasznie melancholijne. Strojne, obsypane światełkami i zmierzające ku śmierci.

Inaczej, niż zbożowy Król, który jest uśpionym życiem i ku obudzeniu tego życia, i to w obfitości, służy.

Ta myśl przyszła mi do głowy podczas zawichojskiego sylwestra. Bo ten spędzony w milczeniu czas przejścia między kolejnymi rokami, wyklęczany na adoracji, był czasem błogosławieństwa. Skojarzył mi się z tradycją Króla. I pomyślałam o tych wszystkich barwnych i szalonych sylwestrach, po których pozostaje często tylko kac i niedobór snu. Przepocone stroje balowe, rozmyty makijaż, lekki szum w głowie. Pewnie warto doświadczyć obu form, ale wiem z pewnością, że wolę ten w milczeniu przed Królem.

21 myśli nt. „Drzewko a Król

  1. U moich dziadków, kiedy moja mama była dzieckiem, ścieliło się sianem całą izbę (od wigilli do 6.01), aż dziw, że nigdy się to nie zajęło ogniem (bo i piec, i świeczki woskowe na choince).
    Ja przez parę lat nie praktykowałam:) choinki, w myśl klasyka – phi choinka, z pogaństwa przyszła, do pogaństwa wróci… Ale dwa lata temu uznałam, że męczy mnie taka ascezą:) i przeprosiłam się z nią. Więc jest – błyszcząca i bezwstydnie szlyczna:)
    Pozdrawiam

  2. O, piękne zamyślanki okołosylwestrowe 🙂 Pozdrawiam w Nowym Roku i posyłam fragmencik Efrema Syryjskiego, który o Bożym Narodzeniu pisał cudnie, a m.in. takie słowa:

    Spichlerzem pełnym wszelkich pomocy
    jest Twój dzień;
    bo w nim rozbłysło światło
    dla nas, ślepców.

    On nam przyniósł
    snop,
    który nasycił nas,
    głodnych.

    Wcześnie dojrzałym gronem winnym
    jest ten dzień,
    w którym był ukryty
    kielich zbawienia.

    Mieli wyczucie eklezjalne nasi praojcowie 🙂

  3. btw, na Ukrainie świąteczny snopek zboża nazywa się Diduch (Дідух). Wikipedia twierdzi, że nazwa odnosi się do „ducha przodków”, a ja nie pamiętam, co na to inne źródła, ale możliwe, że wiki ma w tym wypadku rację. Cała obrzędowość ukraińskiej wsi była powiązana z ziemią, pracami w polu, przodkami i licznymi odwołaniami do pogaństwa.

    • I ja słyszałem, że zarówno choinka jak i snopki to zwyczaje zakorzenione w pradawnych nieomal obyczajach noworocznych, związanych z przesileniem zimowym. Choinka to po prostu zmarły przodek 🙂
      (zmarli zawsze powracali w „świętym czasie” – na przykład w czasie celtyckiego „Sylwestra”, który obchodzony był jesienią, a dziś jego obyczaje są fundamentem Halloween 🙂 )

      W ogóle nie lubię, kiedy się w kościele ubolewa, że święta to już tylko zakupy i świecidełka – bo to właściwie „zakupy” (dary, przepych) i większość zwyczajów BN były pierwsze, a kościół zaszczepił na nich urodziny Jezusa 🙂
      Zwyczaje układają się jednak warstwami i ja tam lubię wszystkie, niczym nadziewany makowiec 🙂

      • Też lubie makowce 🙂 Tylko jakoś tak choinka i Król złożyły mi się w przypowiastkę, więc się nią podzieliłam. A głónym składnikiem świętowania powinien być według mnie „tracony” na zwyczajne bycie z innymi czas. I tego chyba jest najmniej, to bije się i we własną pierś niewątłą…

  4. Nigdy w Nowy Rok nie mam kaca ani makijażu…Tradycyjnie poszłam spać za to bawię się przez cały rok, w makijażu i na kacu. To jedyna taka noc kiedy mogę odespać życie.

  5. Potwierdzam maniakowego „Diducha”. Moi rodzice jeszcze go pamiętają. To znak wspólnoty z duszami przodków, które już są „tam”, skąd ma właśnie przyjść Chrystus.
    A my dziś ubraliśmy „germańską” choinkę. Świerk, choć po ukraińsku to Jałynka”, jodełka.

  6. Bohjan: W ogóle Boże Narodzenie to Święto Prezentów. Chrześcijanie przywykli już narzekać na komercjalizację świąt, a to Trzej Królowie pierwsi przynieśli prezenty, i to bynajmniej nie z przeceny, tylko na bogato. Jeśli gdzieś w chrześcijaństwie jest pochwała materializmu, to właśnie teraz, kiedy nam się Bóg w materię oblekł.
    Pozdrawiam !

    • Ale komercjalizacja to nie tyle kwestia obecności prezentów, przynajmniej ja tak to czytam. TO raczej kwestia przesunięcia akcentów – to tak, jakby Trzej Mędrcy przyszli, wrzucili do żłóbka prezenty i olali Dziecię z Matką Jego. Tu prezenty czy wieczerza są dodatkiem, a my mamy tendencję do robienia z nich centrum. Centrum jest Pasterka, o!

  7. Myślę sobie jeszcze, że znaki i symbole warto interpretować (zresztą zrobiła to Ela). Zmarły przodek zmarłym przodkiem, ale choinka to przecież „rajskie drzewko”, Wszechświat (bombki jak planety, lampki jak sznury gwiazd…). Ba, może to nawet alegoria Chrystusa – wiecznie zielone drzewko, coś Zewnętrznego (z natury)/transcendentnego, co nagle staje się Wewnętrzne (wcielone) – a potem się ogołaca… Itd. 🙂

    Ja właściwie co roku odkrywam jakieś nowe znaczenia tych świąt, nowe sensy – tak, że święta mnie ożywiają (chociaż szybciej zwykle niż z choinki opadają ze mnie igiełki) 🙂
    Pozdrawiam wszystkie Mędrczynie 🙂 i wszystkich Mędrców 🙂 w Święto Epifanii, a także tych, obchodzących Boże Narodzenie dziś, w innej strefie czasowej 😉

  8. U moich dziadków też stał Dziad vel Król, w sumie do dzisiaj wystawiamy kłosy w wazonie na Boże Narodzenie. Babcia pamięta z dzieciństwa, że na posadzce rozsypywało się siano.
    Pozdrawiam!

  9. Bohjan: właśnie wróciłem z liturgii. W świątyni pachniało żywicą jak w lesie. Eden. A Chrystus jest drugim Adamem, który naprawia to, co popsuł pierwszy. Rzeczywiscie, od symboliki aż gęsto. Choć dziś wieczorem preferowałem symbolikę Chleba, ziarna, mąki, pierogów i innych niebiańskich pokarmów.
    .
    Elu: Nie sądzę, żeby Mędrcy bezrefleksyjnie pozbywali się swoich skarbów. Obdarowanie kogoś wartościowym prezentem, jeśli tylko nie jest wyrachowane, jakby z definicji wprowadza nas w chrześcijaństwo: trzeba stracić cząstkę siebie, cząstkę tego, co jest dla nas wartościowe – żeby zyskać skarb na Niebie. Oczywiscie z przesunięciem akcentów masz rację, ja tylko przestrzegam przed programowym narzekaniem na materializm. Materia jest dobra, sam Bóg się w nią ubrał.

    W kwestii świętowania – jeśli nazywasz mnie prawosławnym, to równie dobrze sama kwalifikujesz się na to miano 🙂
    Pozdrawiam !

    • Kajam się w prochu i popiele, choc prawosławną w sensie bycia ortodoksyjną czuję się jak najbardziej 😀
      Oficjalny disclaimer: świętują wszyscy, którzy przestrzegają starego kalendarza liturgicznego liturgii wschodniej 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s