Redaguję dla wydawnictwa Tyniec książkę Jungmana. Relacjonując treści zawarte w „Tradycji Apostolskiej” Hipolita, autor podaje interesującą intuicję pierwotnego Kościoła. Otóż wśród jego stanów (wdów, dziewic, prezbiterów i biskupów) był też określany jako „wyznawcy”.
Byli to ludzie, którzy doświadczyli prześladowań za wiarę, jednak w nie zginęli w ich wyniku. Byli więzieni, stracili dobra, często także dobre imię, torturowano ich. I dlatego, jak uważał ówczesny Kościół, a za nim powtórzył Hipolit, stali się równi prezbiterom. Nie potrzebowali już święceń – wystarczyło złożone przez nich świadectwo. Nie wiemy, czy mieli prawo sprawowania Eucharystii, jednak intuicja pozostaje w mocy: prezbiterat jest ściśle powiązany z byciem wydanym na świadectwo.
I od początku Kościoła nie chce być inaczej. Czasem łatwiej byłoby pewnie po prostu umrzeć. A tu trzeba żyć i nie tylko żyć, ale nadal służyć wspólnocie, trwając w „już i jeszcze nie” Kościoła i nieustannie będąc świadkiem wiary. Bez łaski niewykonalne.
Jakby świat zapomniał, że wiara w Chrystusa to nie zawód…nie układ, nie kariera, nie zaszczyty czy społeczny prestiż tylko jedność z Bogiem i służba a to zawsze staje się przez Krzyż i nigdy nie będzie inaczej.
amen 🙂