Dzisiejszy numer „Metra” wzięty w odruchu współczucia wobec marznącego gazeciarza i obok tytułu wielka żółta kropka. A w tej kropce czarnymi literkami: „Koniec świata – czy da się na nim zarobić w internecie?”
Pierwsza risposta, jaka przyszła mi na myśl, to cytat z ArcyFranciszka, czyli Księdza Kardynała Macharskiego: „Można, ale po co?” A druga z Klasyka: „Głupcze, jeszcze dziś w nocy zażądają od ciebie twojej duszy i komu przypadnie to, coś przygotował?”
Świat doskonale przycięty do doczesności nie potrzebuje szerszych perspektyw. Doskonale wypełniony doczesnym sensem jak Herbertowy kamyk jest zadowolony z trwania. Które – jest o tym święcie przekonany – będzie trwało bez końca. Brak narzędzi poznania czy jedynie niechęć do sięgnięcia po nie?
Perspektyw i głębi w tym wiele… Obraz
marznacego gazeciarza jest dla mnie najbardziej poruszajàcy.
I to się nazywa miłosierna perspektywa 😉
Naszym piątkowym zadaniem było niegdyś rozwiązywanie krzyżówki z tejże, hm, gazety. Zabawa szybko się kończyła, a zajęcia trwały dalej, więc zainwestowałyśmy w 1000 panoramicznych (nie zawsze da się alternatywnie czytać książkę).
he, he, przypomniały mi się studenckie czasy i picie wina w ostatnie ławce 😀
Oraz rycie w pulpicie (drugim od okna i katedry): „śmierć językom martwym!” 🙂 Ja się przyznaję do przeczytania całych „Niebezpiecznych związków”, które też skończyły się zbyt szybko…
to chyba na innych studiach, he, he…
na tych samych 😉 na katechetyce, ale nie nasz rocznik, chociaż wykładowca ten sam 😀
No tak, ja i tak miałam przechlapane u tego wykładowcy nawet bez picia wina pod ławką…Elu, nie znałam Cię od tej strony, no ładnie…
To nie ja piłam, wiem o tym z opowieści. Jedli też bigos a jak nie mieli gadżetów, to zasłaniali uszy i przyglądali się, jak się wykładowca wije i drapie :] szuje, nie? :]
Podpadłam wykładowcy bo głośno stwierdziłam, że trzeba odbyć praktyki w szkole aby zabezpieczyć się na przyszłość, gdyby człowiek musiał tyrać w szkole z braku innych, lepszych możliwości…To było…niedyplomatyczne chociaż prawda, bo jest to ciężka praca, uczenie religii niedosłyszących i niedowidzących Boga tak, by zechcieli słuchać i widzieć. Może koledzy pili i jedli z rozpaczy…
całkiem możliwe
w ogóle uczenie to ciężka praca. być nauczycielem – oby nigdy. podziwiam dobrych pedagogów, wychowawców itd.
Trzeba mieć powołanie, są ludzie, którzy genialnie sobie z tym radzą 🙂
na szczęście. i tylko ci, którzy naprawdę są zdolni wykonywać ten zawód powinni to robić, tak myślę.
tak, i wtedy po pierwsze byliby lepiej opłacani, po drugie byłoby widać jaki to niewielki procent społeczeństwa 🙂