Modny Kraków i przedstawicielka Tudorów mówią: „Pa, pa”
Niestety, dama dworu z epoki robiąca zdjęcia telefonem komórkowym wyszła mi zbyt zamazana i nie mam możliwości wklejenia tu tej jakże postmodernistycznej postaci.
Tak poza tym targi udane. Wczorajszy opad białego zmarzniętego co prawda znacznie zmniejszył liczbę zwiedzających, ale i tak niektóre stoiska (w tym nasze) zaliczyły prawdziwe oblężenia. Ogonki urosły (klasycznie!) tym wydawnictwom, które miały gości. Znak został zaogonowany z okazji m.in. Hołowni, Fabryka Słów zyskała puszystą kitę dzięki Martynie Jakubowskiej i Nergalowi a my dzięki niezawodnemu o. Leonowi i ks. Olszewskiemu SCJ (chociaż nasze ogonki miały raczej charakter wzdłużny).
Oczywiście nie mogło się obejść bez afery – media obiegło zdjęcie ks. Bonieckiego z Nergalem. Tak sobie popatrzyłam i ze współczuciem pomyślałam o nieszczęsnym losie zapomnianej najwyraźniej przez pierwszego z nich cnoty roztropności. Czym innym jest pozostanie otwartym na drugiego człowieka, nawet najbardziej błądzącego, a czym innym pstrykanie sobie z nim fotki i prośba o autograf w książce jego autorstwa, co może by uznane za akceptację działań takiej osoby. A działania muzyczne Nergala obojętne moralnie nie są, nawet jeśli on nie wierzy w teksty, które śpiewa. Niestety, część, i to nieletnich, jego słuchaczy, w te treści zaczyna wierzyć i efekty są takie, że dokonują apostazji, przechodząc na neopogaństwo, a czasem nawet posuwają się do niszczenia kościołów i cmentarzy. Zresztą niedawno do takiej sytuacji doszło, wspominał o niej o. Paweł Kozacki na swoim blogu.
Dla mnie targi to zapach kawy z kawiarni za ścianką naszego stoiska, mnóstwo fajnych spotkań, poznawanie w realu czytelników mojego bloga (pozdrawiam, pani Agnieszko!) i dużo dobrych słów, dotyczących jeszcze czasu wypadku. Bardzo za nie Wam wszystkim dziękuję! Miło było także dowiedzieć się, że byli tacy nabywcy, którzy „Filoteę” brali w ilościach prawie hurtowych – strasznie się cieszę, że książka się przydaje i idzie do ludzi. Co potwierdzone zostało faktem, że będzie dodruk, bo nakład się już wyczerpuje. Na spotkaniu promocyjnym w KIKu o. Pyda powiedział, że domu z dochodów z tej książki nie zbuduję, ale zmieni ona życie wielu ludzi – po cichu liczę, że to było proroctwo… Jeśli kogoś zbliży ona do Boga, to zamierzony efekt uznam za osiągnięty.
Pozdrawiam zwrotnie 😀
Hildegarda miejsca długo nie zagrzała, została podkradziona przez znajomą, zdążyłam tylko dedykację przeczytać :)…
To pięknie… 😀 Mam nadzieję, że wróci i będzie się podobać.