Jest na ten przykład butelkowany zakon 😉 :
Co prawda w Aiguebelle nie ma browaru, tylko mnisi trudnią się szlachetnym rzemiosłem wytwarzania ziołowej (nomen omen) nalewki, ale pewnych cech wspólnych nie da się odmówić obu zjawiskom. Co razem stanowi dobry kontekst dla najnowszej ploty wydawniczej, zasłyszanej na targach. Otóz zapowiada się nowe Zioło. Tak, tak moi mili współuzależnieni, należy juz zarezerwować odpowiednią kwotę a może i czas, bo jest cień szansy, że o. Michał pojawi się w Polsce. Niestety z naciskiem na „cień” 😦
Książka będzie nosiła tytuł „Kropki i kreski”. Fachowcem od kropków będzie o. Michał Zioło, fachowcem od kresków – o. Wojciech Prus. Znaczy się – będzie książka z obrazkami. Pruskimi (nie mylić z hołdem). A kropki będą o ulubionych Ziołowych pisarzach. Już się cieszę na czytanie.
Jednak zaczynam żałować, że nie przyjechałem na Targi 🙂 No ale może pewna znajoma autorka promująca tam swoje dzieło nabędzie drogą kupna kilka tych zabutelkowanych ziołowych specjałów na późniejsze spotkanie 😉
A to nie z targów książki, to kiermasz Hellowin 🙂 niestety, nie planuję tego typu zakupów 😉
A ja dostałem kiedyś butelkę Alexionu i tak bardzo ją szanowałem i zostawiałem na deser, że mi się przeterminowała zupełnie zamknięta 😦 Myślę, że to jakiś symbol mego życia 😉
Z wyrobów mniszych najcudowniejsza jest nalewka Chartreuse (zielona i mocniejsza lepsza od żółtej i słabszej) – właściwie należy napisać, zupełnie dosłownie, że najdroższa, ale to jest po prostu coś. (Swoją drogą, ciekawe, że wymieniana jest jako jeden z lepszych afrodyzjaków – prosto od kartuzów…)
Pozdrawiam.
ps. Zanim przeczytałem Twoją notkę, jakieś dwie godziny wcześniej, jadąc pociągiem, słuchałem sobie (krytycznie zresztą) kazania Zioło, a wczoraj nocą rozmawialiśmy sobie o nim z jednym z jego gdańskich uczniów… Takie to rymy 🙂
Wiesz, duchowość mnisza jest duchowością przyjaźni, więc coś z miłością jest na rzeczy 😀 chociaż nie fizyczną 😉
Mnie tezs trapiści ostatnio prześladowali i to efekt.
Odpozdrawiam!
Obiecujące zdjęcie…
Bardzo obiecujące, właśnie się tak łamię czy by jutro jednak nie nabyć tego piwa…
Nabyć, nabyć. Wygląda smacznie.
😀
O, fajnie. Jestem bardzo ciekawa zwłaszcza kresek. Co do mniszych trunków, w Warszawie na Freta mamy miód pitny dominikański – też całkiem dobry 🙂
No, no, o posiadanie paskieki bym OPsów nie podejrzewała… 😀
Eh, moje życie odzyskało sens :))) jesteś pierwszą od której słyszę słowa nadziei na jakąś nową „miksturę Ziołową”- dziękuję!!! Tak wogle to znalazłam Twój blog bo szukałam Wielebnego MZ, ale tak się tu zadomowiłam u Cię, że huhu…. I tyle znajduję wspólnego Ducha w tym, co piszesz, że zdumiewa mnie czasem Duch, który tchnie podobne w tak różne 🙂 Pozdrawiam najcieplej i najlepszego na jutrzejsze świętowanie 🙂
Witam nową uzależnioną od MZ 😀 I zapraszam na bloga, będę starała się utrzymać rękę na pulsie w sprawach ziołowych!
Też wszystkiego najlepszego :]