Dotknąć Boga, nie widząc Go na oczy

Dziś była czytana jedna z moich ulubionych opowieści z Ewangelii. Jedna z tych, których mogę słuchać na okrągło – historia setnika proszącego o uzdrowienie sługi. Łukasz opisuje to wydarzenie, podkreślając wstawiennictwo: najpierw starszyzna Kafarnaum, potem przyjaciele dowódcy. On sam nie czuje się godny nawet tego, żeby Jezus wszedł do jego domu, ale wierzy. Tą fascynującą w swojej prostocie, dla postronnych obserwatorów ślepą a w rzeczywistości przecież przenikliwie widzącą wiarą. To jedna ze scen, które mówią: „Boga dotyka nasz wiara”. Nie , za słabo powiedziane – ona porusza Jego wnętrzności, bo sięga Jego miłosierdzia. Szczerze ufne spojrzenie dziecka przywołuje i pokonuje Wszechmoc.

Setnik wierzy, bo ma doświadczenie własnej mocy. Ale też nie przemknie mu przez myśl, że może żądać. Niby żołnierz, a więc ktoś nawykły do zadawania cierpienia i śmierci, stosujący siłę, a gdzieś wewnątrz tak niesłychanie otwarty, zdolny do empatii i uczciwy. Tak prosty, a przecież godzi w sobie przeciwieństwa. Jest wewnętrznie zintegrowany i stąd, jak ze źródła, wypływa jego jasność widzenia prawdy. Piękny człowiek.

7 myśli nt. „Dotknąć Boga, nie widząc Go na oczy

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s