Dziś była czytana jedna z moich ulubionych opowieści z Ewangelii. Jedna z tych, których mogę słuchać na okrągło – historia setnika proszącego o uzdrowienie sługi. Łukasz opisuje to wydarzenie, podkreślając wstawiennictwo: najpierw starszyzna Kafarnaum, potem przyjaciele dowódcy. On sam nie czuje się godny nawet tego, żeby Jezus wszedł do jego domu, ale wierzy. Tą fascynującą w swojej prostocie, dla postronnych obserwatorów ślepą a w rzeczywistości przecież przenikliwie widzącą wiarą. To jedna ze scen, które mówią: „Boga dotyka nasz wiara”. Nie , za słabo powiedziane – ona porusza Jego wnętrzności, bo sięga Jego miłosierdzia. Szczerze ufne spojrzenie dziecka przywołuje i pokonuje Wszechmoc.
Setnik wierzy, bo ma doświadczenie własnej mocy. Ale też nie przemknie mu przez myśl, że może żądać. Niby żołnierz, a więc ktoś nawykły do zadawania cierpienia i śmierci, stosujący siłę, a gdzieś wewnątrz tak niesłychanie otwarty, zdolny do empatii i uczciwy. Tak prosty, a przecież godzi w sobie przeciwieństwa. Jest wewnętrznie zintegrowany i stąd, jak ze źródła, wypływa jego jasność widzenia prawdy. Piękny człowiek.
Ja także bardzo go lubię. Ale jeszcze bardziej kobietę, co się chciała dotknąć płaszcza.
Nie dość, że chciała, to jeszcze dotknęła! To kolejna z tego zestawu moich ulubionych opowieści. Ciągle jeszcze nie znalazłam odpowiedzi na pytanie, jak łącza się te dwie historie i czemu się łączą – córki Jaira i kobiety cierpiącej na krwotok. Przyjdzie czas, to pewnie znajdę.
Dotknęła:) Ale ja podkreślam to chcenie, bo ono mnie jakoś strasznie wzrusza.
A, rozumiem 🙂
Kobieta jeśli już coś postanowi, to nic jej nie powstrzyma przed spełnieniem zamiaru:-)
Coś w tym jest. Nawet jeśli postanowi podświadomie 🙂 Jakoś tak wzmocniło mnie to zdanie – dzięki!
Trochę już nam naturę kobiet: mama, starsza siostra, zona i moje Pierworodne Szczęście. Ot, doświadczenie przemówiło:-)