Krakowski teatr Bagatela postanowił zignorować sezon wakacyjny i gra także w lipcu i sierpniu. Z mojego punktu widzenia – bomba! Jest to zespół specjalizujący się w lekkim repertuarze, więc świetnie pasuje do wakacyjnego rozleniwienia.
A wybrałyśmy się z Kasią na „Boeing, boeing” . Główny bohater, Max (Adam Szarek) kocha stewardessy i to tak bardzo, że jest na raz zaręczony aż z trzema, o co głowę mu suszy jego gosposia, Nadia (Katarzyna Litwin), nieustannie powtarzając, że ma „piekło z tymi jego babami”. Ale tak naprawdę piekło zaczyna się w chwili, kiedy wszystkie trzy panie nagle zjawiają się na raz w mieszkaniu Maxa, czego mimowolnym świadkiem a potem także uczestnikiem staje sie przyjaciel Maxa z prowincji, Paweł (Marcel Wiercichowski). Przepis banalny, ale ciasto tak wyrobione i przyprawione, że aż mi policzek spuchł od radosnego rechotu.
Co ciekawe, najlepiej według mnie wypadły postacie drugoplanowe – Paweł i Nadia zagarnęli scenę dla siebie. Max zapewne też byłby mocną postacią, gdyby nie fakt, że miał pewien problem z radzeniem sobie ze śmiechem – publiczność skutecznie wyprowadzała jego i Pawła ze skupienia, do tego stopnia, że musieli zasłaniać się od widowni, żeby nie dołączyć do niej w radosnym pokwikiwaniu. Cienko też było chwilami z dykcją – część kwestii pozostała dla mnie tajemnicą. A siedziałam w III rzędzie! Za to miałam okazję się przekonać, że znana szerszej publiczności głównie z seriali Magdalena Walach jest rewelacyjną aktorką – niemiecka stewardessa w jej wykonaniu zaiste miała w sobie coś z Walkirii 😀
Tytułowy cytat pochodzi zaś z kwestii amerykańskiej stewardessy, Janet. Uznawszy, że Paweł ma seksowne usta, tym to komplementem wkupuje się w jego łaski wyduszając z niego zgodę na pocałunek. Małgorzata Piskorz wypowiedziała tę kwestię powalająco. Ległam pod jej wrażeniem na ramieniu Kasi, nie mogąc pohamować radosnego chichotu.
Cudowna była też kwestia Karoliny Chapko (polska stewardessa), która musiała chwilę się zastanowić, żeby uznać, że jednak faktycznie NIC nie myśli. Wspaniały blond kociak z tygrysim pazurem i romantycznym sercem. Nie zapominając o blond loczkach 🙂
To był bardzo miły, odprężający wieczór w dobrym towarzystwie. A do Bagateli planuję jeszcze wrócić i to kilkakrotnie, bo w programie jest jeszcze kilka spektakli, które chce zobaczyć. W takim wykonaniu warto z pewnością.