Siedziałam na balkonie i przyglądałam się ptakom niebieskim. Precyzyjnie: jerzykom. Po przymusowej diecie z powodu deszczowej pogody miały używanie, bo owady także postanowiły sobie rozprostować skrzydła. Jakaś mucha przylgnęła trwożliwie do parapetu za moimi plecami, licząc chyba, że podziałam jak żywy strach na jerzyki.
Tak więc przyglądałam się ptakom niebieskim. Nie sieją, ani nie żną a ewidentnie otrzymały swoją porcję. Co istotne: nie znaczyło to, że nie musiały jej upolować. Jednak w ich szybującym locie i przenikliwym głosie było coś tak wspaniale pełnego energii. Siły i dynamizmu. Więc taka myśl na marginesie lekcji o zaufaniu Bogu – ideał chrześcijański nie polega na bierności. Bóg jest Bogiem żywych, a więc wzrastających, twórczych i pomnażających. Przyjmujących, aby przekazać dalej.
A to, czy rosnąć będziemy jak drzewo, wrośnięci w swoje miejsce i przyrastający w rytmie i na miarę dobroci mijających lat, czy jak jerzyk, porastający szybko puchem i w ciągu miesiąca opuszczający gniazdo, to od nas nie zależy. My mamy wzrastać.
Dzisiaj się z Tobą pogodnie zgadzam 🙂
Jezus, zachęcający do przypatrywania się ptakom, mówi nie, by się w ogóle nie troszczyć, ale nie troszczyć się zbytnio, czyli ponad miarę dnia (żyć jak nasi prapraojcowie, pracujący po cztery godziny dziennie najwyżej, resztę spędzając na zabawie i doświadczając szczęścia?).
Sam obrazek zjadania much jawi się jak ilustracja absurdu istnienia, w którym być to zabijać innych – ale może absurd istnienia skądinąd, a przekaz chrześcijański to także, jakkolwiek zabrzmi to dziwnie: dać się zjeść? Ofiarować siebie jako pokarm dla innych? Kochać do końca – i dać się kochać?…
Chrześcijaństwo, nauka Jezusa, wydają się bardzo proste: przyjmij swoje życie jako dar darmo dany, pochodzący i nieustannie wy-darzający się od Ojca, dbaj o to życie jak dobry dzierżawca – nie właściciel – bo i tak nad nim nie zapanujesz w pełni i nie zachowasz, nie jesteś tu sam dla siebie, więc otwórz się na innych i to, co się może między ludźmi wydarzyć, stawiając na to wszystkie swoje talenty, by twórczo rozwijać ten ciągle stwarzający się świat w stronę Dobra, choć to nie-skończone dzieło, ostatecznie zaś bądź gotów oddać swe życie w zaufaniu Temu Samemu, którego upatrujesz u swego narodzenia… Cóż więcej?
Być to właśnie – rdzennie, z indoeuropejskiego – wzrastać 🙂 Świat jest zasiany – jeszcze się nie objawiło, jeszcze nie czas na plon…
Nauka jest prosta, ale trudno ją podjąć: w egoistycznym i samo-panującym, często pełnym lęku, zatroskaniu, wyniosłości, walce i rywalizacji z innymi, wykorzystywaniu ich życia dla własnego życia, chciwości, zwodzeniu, żądzy – bardzo to dia-boliczne (odwrotność sym-bolicznego), czyli odłączające.
Ech, proste, codzienne grzechy, które gubią przez lata – wiem, co mówię; niby nic, kiedy się o nich myśli, a jednak wciąż są – dopiero krzyż swoim cieniem czasem coś rozświetli…
Istotą zła – wyłączność. Istotą przekazu Jezusa – komunia.
Cóż – pozdrawiam pogodnie, ale i gadatliwie 😀
Zgadzam się, więc pozostaje mi tylko odpozdrowić 🙂