Kościół św. Floriana pachnie kadzidłem, pastą do podłóg i liliami. Monstrancję z Ciałem Pańskim delikatnie głaszczą cienie gałęzi i ciepło oświetla popołudniowe słońce. Jakby odpoczywał przy studni, czekając na Samarytankę. Pachnie akacjami, po wyjściu.
Z misyjnego krzyża pod kościołem, spod metalowego daszka zdjęli Pana Jezusa. Łagodnie połyskuje olejną farbą miejsce po nim, jakby wypolerowane Jego ciałem. Z bezradną tęsknotą wyciągają się haki, które niewidocznie podtrzymywały Jego ramiona. Wróci, na pewno wróci.
Też bardzo lubię ten kościół. I lubię tam odwiedzać Pana Naszego skrytego w Najświętszym Sakramencie. Dawniej przeszkadzała mi niezbyt piękna monstrancja (jakby plastikowa), ale już mi to nie przeszkadza,bo jak to mówią „ładnemu we wszystkim ładnie”.
Ostatnie zdanie powala 😀
Oj no 🙂 … wiele razy słyszałam, że komuś monstrancja przeszkadza w adoracji, bo za brzydka, albo za strojna w świecidełka. Też tak długie lata mówiłam, ale w końcu doszłam do tego, że monstrancja nie jest mi w stanie przesłonić piękna Naszego Pana. On w każdej jest najpiękniejszy 🙂